Spojrzałam w stronę szczeniaków bo usłyszałam pisk któregoś z nich. To Alvaro,Fire i Capsel gryźli Wiktorię która miała jakąś "zabawkę" a Lay próbowała ich odgonić i uratować siostrę.
- Ej! Spokój!
Wszyscy znieruchomieli. Alvaro dalej patrząc się na mnie warknął.
- Chodźcie. Idziemy na dwór!
- Oł jea!
Wszyscy według swoich"stanowisk" wyszli na dwór. Wyglądało to tak:
Layla szła dumnie potykając się o własne łapy,za nią Alvaro który odganiał Fire'go, Fire który rozglądał się i przewracał,za nim Leo który normalnie szedł,za Leo Caps który sobie wesoło szedł i wpadł w Leo,Leo w Fire'a,Fire w Alvara a Alvaro w Laylę. Za Capselem był Piorun a za nim szła Wiktoria z podkulonymi ogonem. Wyszłam za nimi. Hmmm... Delgado już długo nie wraca. Zwykle chodzi na godzinę nawet jej nic nie złapie. Poszłam do Reny. W takiej sytuacji gdy muszę iść ze szczeniakami bo jestem jedyną opiekunką szczeniąt w SPG.
<U Reny>
- Rena! Możesz mi pomóc?
- W czym?
Wyszła i się przewróciła bo najwyraźniej nie dowiedziała się o tym że mam szczeniaki.
- No co się tak gapisz? Szczeniaków w życiu nie widziałaś?
- Czyje to szczeniaki!?
- Moje. A co?
- No... OK, a po co przyszłaś?
- Delgado poszedł na polowanie i nie wraca od jakoś dwóch godzin a zwykle wraca po godzinie
- Czyli mam rozumieć to tak że chcesz żebym ci pomogła? Okay.
- Yyyy... No to idziemy?
- A co z szczeniakami?
- Muszą iść z nami. No cóż.
- Hej! Maluchy! Idziemy!
Powiedziała Rena do szczeniaków
- Kto to jest mamo?
- Moją przyjaciółka Rena.
Po godzinie drogi usłyszeliśmy głosy
Wyjrzałam zza krzaków i zobaczyłam tą watahę która mnie kiedyś złapała.
- O! Patrzcie kogo tu mamy! To ta suczka co ją on i jeszcze jedna uwolnili.
- Maluchy. Zostańcie tutaj!
Powiedziałam i wyszłam zza krzaków z Reną. Zaczęła się walka. Samiec Alfa kontra ja i Rena.
Powalił mnie i skoczył. Już chciał mnie zabić gdy moja przyjaciółka na niego skoczyła nie wiem jak to się skończyło bo zamknęłam oczy czekając na śmierć. Powiedziałam tylko szczeniakom żeby wezwali pomoc.
Pov.Layla
Poszliśmy do sfory tak jak powiedziała mama i wezwaliśmy pomoc. Zaczepiłam jakiegoś psa. Powiedział żeby go tam zaprowadzić. Zaprowadziliśmy go tam. Mama była przy Tacie i go uwalniała a ciocia dalej walczyła. Ten pies rzucił się na wilka i przygniótł go do ziemi. Gdy walka się skończyła zabrali mamę do szpitala a my musieliśmy iść z tatą do domu.
Pov.Luna
Rozwiązałam Delgada akurat jak skończyła się walka. Wróciłam do domu z Reną i poszłam do szpitala. Pies odrazu po końcu walki uciekł więc nie wiedziałam kim był.
Okazało się że mam tylko kilka ran. Obmyli je i założyli opatrunek. Na noc mnie tam zatrzymali ale nie wiem po co. Rano przyszedł Alex. Zmienił opatrunki i spytał jak to się stało.
- To Rena ci nie powiedziała?
- Nie. To opowiesz?
- No więc Deli poszedł na polowanie i długo nie wracał więc poszłam z Reną go szukać. Szczeniaki poszły z nami. No i znalazłyśmy watahę i tam był uwięziony Delgado. No i zaczęła się walka i ich alfa mnie powalił i zrobił te rany. No i Rena z nim walczyła a ja leżałam i powiedziałam szczeniakom żeby zawołali kogoś z SPG. No i przyprowadzili jakiegoś psa. Nie wiem jakiego. A ja w międzyczasie uwolniłam Delgada. No i oni wygrali a ten pies uciekł. No i teraz są z Delgadem w domu a ja tutaj.
- Hmmm... Ciekawe. Poczekaj chwilę zaraz będziesz mogła iść do domu.
Powiedział i wyszedł.
< W domu>
-Wróciłam!
- Mama!
- O! Już jesteś? Chodź. Musisz dużo odpoczywać.
- Delgado,to była wataha która mnie wtedy zaatakowała. Miałam większą ranę a nawet do lekarza nie szłam.
Cały dzień siedzieliśmy w domu. Był już wieczór. Poszliśmy spać...
<Delgado? Sory że tyle czekałeś. Wena mnie opuściła na pisanie Luną XD>
Rozwiązałam Delgada akurat jak skończyła się walka. Wróciłam do domu z Reną i poszłam do szpitala. Pies odrazu po końcu walki uciekł więc nie wiedziałam kim był.
Okazało się że mam tylko kilka ran. Obmyli je i założyli opatrunek. Na noc mnie tam zatrzymali ale nie wiem po co. Rano przyszedł Alex. Zmienił opatrunki i spytał jak to się stało.
- To Rena ci nie powiedziała?
- Nie. To opowiesz?
- No więc Deli poszedł na polowanie i długo nie wracał więc poszłam z Reną go szukać. Szczeniaki poszły z nami. No i znalazłyśmy watahę i tam był uwięziony Delgado. No i zaczęła się walka i ich alfa mnie powalił i zrobił te rany. No i Rena z nim walczyła a ja leżałam i powiedziałam szczeniakom żeby zawołali kogoś z SPG. No i przyprowadzili jakiegoś psa. Nie wiem jakiego. A ja w międzyczasie uwolniłam Delgada. No i oni wygrali a ten pies uciekł. No i teraz są z Delgadem w domu a ja tutaj.
- Hmmm... Ciekawe. Poczekaj chwilę zaraz będziesz mogła iść do domu.
Powiedział i wyszedł.
< W domu>
-Wróciłam!
- Mama!
- O! Już jesteś? Chodź. Musisz dużo odpoczywać.
- Delgado,to była wataha która mnie wtedy zaatakowała. Miałam większą ranę a nawet do lekarza nie szłam.
Cały dzień siedzieliśmy w domu. Był już wieczór. Poszliśmy spać...
<Delgado? Sory że tyle czekałeś. Wena mnie opuściła na pisanie Luną XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz