Gryzł się tym kilka godzin, po czym stwierdził, że nie wytrzyma. Chciał biec do swej Arrow natychmiast, ale otrzeźwiła go myśl, z czym do niej pójdzie.
Tym razem nie miał pomysłu. Już niemal zdecydował się na kolejne kwiaty, kiedy pomyślał, że przecież ma nikły talent w dziedzinie kucharskiej!
Wybrał się na polowanie ze świadomością, że dawno tego nie robił. Zaczął węszyć. Dotarł do młodej, spokojnej sarny. Powoli i niepewnie zaczął do niej podchodzić. Starał się iść po cichu, ale nadepnął na gałązkę. Zaklął z furią i ruszył za nią.
Kiedy językiem niemal szorował podłoże lasu, a łapy bolały, jakby okładał je kamieniami, dorwał wreszcie zdobycz. Niemal mdlejąc, zaniósł ją do siebie i położył się spać.
**Timeskip**
Obudził się po kilku godzinach. Była około pierwsza po południu. Wkrótce smakowicie przyprawione mięso wylądowało nad ogniem. W tym czasie Ares zaczął sprzątać. Kiedy mieszkanko wyglądało dopuszczalnie, a zapach sarny dochodził już do nozdrzy psa, przygotował stolik i poszedł po Arrow.
Po drodze zerwał kilka koniczyn i zrobił z nich niezgrabny bukiecik. Stanął pod drzwiami Arrow gotowy. Wziął oddech i zapukał.
- Kto tam? - otworzyła mu właścicielka domu.
- Ja... - uśmiechnął się niezręcznie. Widział, jak grzebała w pamięci, gdy znalazła odpowiednie wspomnienie, zmieniła wyraz pyska na nieco milszy. Podał jej bukiecik.
- Dla mnie? - zapytała absurdalnie, ściskając koniczyny.
- Chciałem Cię zaprosić na obiad. - rzekł. Przez 'twarz' suczki przebiegł prąd. Wrócił myślami do ich pierwszych chwil i odnotował, że w poprzednim wcieleniu też coś jej gotował. Ubrał zdziwioną minę i spojrzał na suczkę.
- Ahm... dobrze. - mruknęła, otrząsając się. Ruszyli wolniutko.
<Arrow? C:>
Tym razem nie miał pomysłu. Już niemal zdecydował się na kolejne kwiaty, kiedy pomyślał, że przecież ma nikły talent w dziedzinie kucharskiej!
Wybrał się na polowanie ze świadomością, że dawno tego nie robił. Zaczął węszyć. Dotarł do młodej, spokojnej sarny. Powoli i niepewnie zaczął do niej podchodzić. Starał się iść po cichu, ale nadepnął na gałązkę. Zaklął z furią i ruszył za nią.
Kiedy językiem niemal szorował podłoże lasu, a łapy bolały, jakby okładał je kamieniami, dorwał wreszcie zdobycz. Niemal mdlejąc, zaniósł ją do siebie i położył się spać.
**Timeskip**
Obudził się po kilku godzinach. Była około pierwsza po południu. Wkrótce smakowicie przyprawione mięso wylądowało nad ogniem. W tym czasie Ares zaczął sprzątać. Kiedy mieszkanko wyglądało dopuszczalnie, a zapach sarny dochodził już do nozdrzy psa, przygotował stolik i poszedł po Arrow.
Po drodze zerwał kilka koniczyn i zrobił z nich niezgrabny bukiecik. Stanął pod drzwiami Arrow gotowy. Wziął oddech i zapukał.
- Kto tam? - otworzyła mu właścicielka domu.
- Ja... - uśmiechnął się niezręcznie. Widział, jak grzebała w pamięci, gdy znalazła odpowiednie wspomnienie, zmieniła wyraz pyska na nieco milszy. Podał jej bukiecik.
- Dla mnie? - zapytała absurdalnie, ściskając koniczyny.
- Chciałem Cię zaprosić na obiad. - rzekł. Przez 'twarz' suczki przebiegł prąd. Wrócił myślami do ich pierwszych chwil i odnotował, że w poprzednim wcieleniu też coś jej gotował. Ubrał zdziwioną minę i spojrzał na suczkę.
- Ahm... dobrze. - mruknęła, otrząsając się. Ruszyli wolniutko.
<Arrow? C:>
20 postów! Podkręcamy tempo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz