poniedziałek, 24 lipca 2017

Od Quantusa - CD historii Vintage

 Nadarzyła się okazja by poznać nową twarz. Jakaż to radość zagościła w mojej duszy, gdy suczka nie okazała się być wredną zołzą. Zresztą, nawet gdyby nią była, nie miałbym nic przeciw temu. Pies to pies, dopóki się odzywa, to może być. Przyglądałem się miłej damie przez dłuższą chwilę, nieco skruszony tym niezbyt miłym incydentem. Mimo iż jej drobna sylwetka zderzyła się z moim wielkim cielskiem, Vintage zdawała się być w nienaruszonym stanie. 
- W takim razie zapraszam - zamerdałem radośnie ogonem. - Z radością oprowadzę miłą panią, jeśli tego sobie życzy. 
 Mina suczki była niejednoznaczna, przysunęła się bliżej i nieznacznie otarła o moje futro, gdy mnie mijała, co lekko mnie załaskotało. Zgrabnie udała się przed siebie.
- Bardzo chętnie - obejrzała się przez kłąb, kontynuując spacer. - Prowadź więc.
 Szybko wyrównałem z suczką. 
- Sorki za tamto - rzuciłem. - Ale chyba nic ci nie jest - bardziej stwierdziłem niż zapytałem. 
- Na całe szczęście trafiłam na ciebie...
- No tak, gwałcicielem czy mordercą to ja nie jestem - zaśmiałem się sam do siebie. 
- Jak się nazywa to miejsce? 
 Rozejrzałem się. Dookoła było tylko zboże. Wielka złota równina pełna złotej trawy, która połyskiwała na złoto. Za cholerę nie wiedziałem co to za miejsce.
- Nie wiem. Pole? 
- Oj, Quantusie - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. - Wysil się. Wymyśl coś lepszego.
 Ok.
- Złote pole - wzruszyłem ramionami.
- Tylko tyle? - Nagle znalazła się bliżej. Mówiła dziwnie powoli, niskim tonem. 
- Nic poza trawskiem to tu nie ma. Dolina Złotej Trawy?
- Już lepiej - stanęła przede mną.
- Rzeka Słońca. 
 Naprawdę nie wiem co jest ze mną nie tak. 
- W sumie to wiem co ci mogę pokazać. 
 Odsunąłem się gwałtownie, co jakby zdenerwowało suczkę. Ale tylko na moment. Nie zrozumiałem dlaczego. Suczki bywają specyficzne.
- Co takiego? - Dorzuciła i udała się za mną.
- Spodoba ci się - truchtałem, machając ogonem z radości. Tak, to jej się powinno spodobać. 
 Dotarliśmy tam szybko. Wybiegłem spomiędzy drzew i moim oczom ukazało się potężne pole lawendy. Poczekałem aż Vintage mnie dogoni i wyszczerzyłem zęby, czekając na reakcję mojej towarzyszki.

<Vintage?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz