piątek, 16 czerwca 2017

Od Nuti C.D. Historii Horizona

- Serio...chciałbyś mieć szczeniaki...?- Uniosłam na niego nieśmiały wzrok, co było u mnie rzadkością. Ten, westchnął przeciągle, nieznacznie się do mnie uśmiechając. Odwzajemniłam to, tak jak powiedział, wyobrażając sobie takie małe, słodziaśne kuleczki biegające po domu. Wydawało mi się, że ON byłby idealnym ojcem. Ale...
- Czy to nie za duża odpowiedzialność? Jesteśmy młodzi, mamy dużo czasu. A Mumtaz, potrzebuje cię. Nie chciałabym, abyś miał tyle na głowie.- Wzruszyłam ramionami, a mina mego ukochanego zrzedła.
- Czyli...nie chcesz ich mieć?- Spytał smutnym głosem. Od razu zaprzeczyłam, mówiąc, że nie chodzi o to- Więc boisz się, że nie będę odpowiedzialny?- Znów zaprzeczyłam, przybliżając się do niego. Dzieliły nas milimetry, mogłam poczuć na sobie jego niespokojny oddech. uspokajająco wtuliłam się w jego kolorowe, miękkie futro, po czym złączyłam nasze usta w krótkim, lecz intensywnym pocałunku.
- Będziesz idealnym ojcem, Horizon. Jedyną rzeczą, w jaką wątpię to to, że...Ja nie będę dobrą matką.- Westchnęłam, opuszczając bezwładnie łeb. Łapa Bringa spoczęła na moich plecach.
- A ty będziesz idealną matką. wierzę w to, a poza tym...-zaciął się w pół zdania, co mnie nieco zaniepokoiło.
- Więc?- Dopytałam, kierując źrenice na jego pysk.
- Jestem wróżbitą, więc musisz mi wierzyć. Ciesz się, że nie wziąłem za to pieniędzy! Moje przepowiednie to coś za co się normalnie płaci- Zaśmiałam się cicho, kiwając głową. Może ma rację? Niepotrzebnie się stresuję.
- Myślę, że dla mnie będziesz robił wyjątki?- Zatrzepotałam powiekami, robąc minę małego szczeniaka. Przytaknął z udawanym zamyśleniem, spoglądając w prawą stronę, na drzwi. Stała tam matka jego córki, nieznacznie się nam przyglądając. Zeszłam ze swojego partnera, odchrząkując do niego.
- Chciałam tylko coś powiedzieć...- zaczęła, przerywając niezręczną ciszę, a Horizon kiwnął zachęcająco w jej stronę. Czułam, że nie chce by to wyszło poza tą dwójkę, a partner mnie w tym przekonał. Udałam się więc na piętro...Nie chciałam podsłuchiwać, ale byłam zwyczajnie ciekawa co matka Mumtaz ma Horizonowi do przekazania. Mogłabym go o to zapytać, ale to później. Ułożyłam się pod jedną ze ścian, myśląc o czymś innym. Ha, najwyraźniej zasnęłam, bo gdy otworzyłam oczy, ujrzałam obok siebie duże, wlepione we mnie oczy. To było nieco...niepokojące, ale uśmiechnęłam się lekko w stronę psa, a ten podniósł się do siadu. Powtórzyłam jego krok, marszcząc przy tym brwi. Nie byłam pewna o co chodzi, ale wyglądał zbyt poważnie jak na jego codzienne zachowanie.
- Gadaj- mruknęłam przeciągle, chcąc by przedstawił mi sytuację która spowodowała u niego takie zawahania, miałam też nadzieję że nie chodzi o coś strasznego.- Horizon!- warknęłam lekko, czując szybkie bicie serca- Albo mi powiesz albo idę do tej twojej Kathie i z nią pogadam, jeśli to o nią chodzi.

Horeeeeeł? <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz