Wiatr mocno zawiał w ich stronę. Sheltie przymknęła oczy i ziewnęła zaspana. Spali bardzo krótko, więc nie zdążyli w pełni odpocząć. Była zmęczona, lecz nie przeszkadzało jej to zbytnio. Widok, jaki mogła podziwiać wraz ze swoim towarzyszem, zupełnie jej to wynagradzał. Otworzyła oczy, by móc dalej na to wszystko patrzeć.
Niebo miało piękną, kolorową barwę. Zza drzew powoli wyłaniało się słońce, a jego promienie oświetlały otaczający ich las.
Zerknęła kątem oka na Lacusa. Jeśli chodzi o rozmowę na jego temat, niewiele mogła z niego wyciągnąć. Mimo wszystko wydawało jej się to zrozumiałe. Może nie chciał od razu jej wszystkiego o sobie opowiadać. Pogodziła się z tym, ale nie zmieniło to nastawienia do jego osoby. W zamian postanowiła mówić mu o sobie. Bardzo chciała w jakiś sposób nawiązać z nim kontakt. Najłatwiej było osiągnąć to po prostu przez luźną rozmowę.
Tylko że jedynym problemem było to, że nie bardzo wiedziała, od czego zacząć. Zagryzła dolną wargę. Po raz pierwszy od bardzo dawna miała problem z odezwaniem się. Spuściła wzrok. Postanowiła jeszcze przez chwilę w milczeniu oglądać wschód słońca. Sprawiało jej to przyjemność. Wielokrotnie wstawała wcześniej niż znajome jej psy i podziwiała to zjawisko w różnych miejscach. Była to suczka, która zwiedziła naprawdę kawał świata jak na psa. Przynajmniej dla niej było to dużo. Chciała korzystać z życia i czerpać z niego jak najwięcej. Miała ogromną nadzieję, że w Sforze Psiego Głosu uda jej się to kontynuować. Nie potrafiłaby spędzić swoich dni nic nie robiąc, a swoją aktywność ograniczając do samotnych przechadzek po lesie.
Nie, ona chciała dużo więcej.
Słońce wznosiło się coraz wyżej, aż w końcu wisiało wysoko nad nimi. Nie wiedziała, jak długo tu siedzieli. W międzyczasie porozmawiali trochę na różne tematy, między innymi dotyczące polowań w sforze, psów, które tu poznali... Zrobiło się jasno i bardzo gorąco. Letnie upały nie były tu niczym zaskakującym.
- Jezu, jak gorąco. - jęknęła Coffee.
- Właśnie. - potwierdził Lacus. - Może chodźmy na plażę albo gdzieś?
- Na plaży już byliśmy. - mruknęła suczka. - Jest tu jakieś jezioro, rzeka albo coś w tym stylu? Chciałabym zobaczyć resztę terenów, a ty?
- Ja też. - rozmyślił się husky. - To może znajdźmy kogoś, kto nas tam zaprowadzi. Sami pewnie znowu nie trafimy. - parsknął.
- Oj tam. - roześmiała się sheltie, potrząsając głową. Zamerdała ogonem. - Chodźmy, na pewno coś się znajdzie.
Ruszyli w stronę lasu. Szli ścieżką, a wokół nich słychać było śpiew ptaków. Znowu nie spotkali nikogo należącego do Sfory. Było to dosyć frustrujące, ale i tak sobie poradzili. Po killkunastu minutach ich oczom ukazała się szeroka rzeka.
- Byłam tu! - wykrzyknęła Caffeine, zadowolona, że wreszcie udało jej się rozpoznać jakikolwiek teren. Lacus spojrzał na nią pytająco. - To rzeka Kanga. - wyjaśniła. - Chyba właśnie tutaj spotkałam Sforzanina, który zaprosił mnie do Sfory.
Pies skinął głową. Zbliżyli się do rzeki, żeby się napić. Nareszcie była to słodka woda, a nie taka, jak nad morzem. Nagle suczka poczuła uderzenie i przewróciła się do przodu, wpadając do rzeki. Jej nowy kolega postanowił wepchnąć ją do wody. Zanurkowała i po chwili wynurzyła się na powierzchnię. Zamrugała oczami i gdy wreszcie mogła normalnie widzieć, posłała husky'emu groźne spojrzenie.
- Zapamiętam to sobie. - burknęła, na co on się roześmiał. Ona również zaczęła się śmiać. Następnie pies sam wskoczył do wody, przy okazji ją ochlapując. - Dzięki. - prychnęła, ale z jej pyszczka nie znikał uśmiech. Skakali i ochlapywali siebie nawzajem, zupełnie jak wczoraj na plaży. Kiedy skończyli, wyszli na brzeg. Caffeine otrzepała się z wody, a pojedyncze krople spływały po jej sierści.
- Co teraz? - spytała głosikiem znudzonego szczeniaka.
- Może przejdźmy się. Zobaczymy więcej terenów. - zasugerował husky.
- Zgoda. - odparła. Udali się w przeciwną stronę i minęli po drodze Staw Zakochanych, Wodospad Rożka i Fioletową Rzeczkę. Avendeer bardzo podobało się Coffee, ale zdecydowanie wolała Navydeer. Spacerowali po terenach, aż w końcu zwiedzili chyba wszystkie. Następnym razem nie powinni się zgubić.
Robiło się coraz później. Słońce zaszło z powrotem, minął kolejny dzień. Nawet nie zauważyli, kiedy zrobiło się tak ciemno. Suczka z jakiegoś powodu nie była już zmęczona. Chciała zrobić coś szalonego, korzystać z tego dnia.
Nagle ją olśniło. Przypomniała sobie, jak pies, który ją oprowadzał, wspomniał coś o Pyskowicach - niewielkim miasteczku w pobliżu terytorium Sfory. Podobno było tam bezpiecznie i raczej miło.
- Ej, Lacus. - zagaiła. - Chcesz wybrać się ze mną do Pyskowic? Wiesz, do tego miasteczka niedaleko.
- Teraz? - upewnił się pies. Uniósł brwi i spojrzał na nią z powątpiewaniem.
- Mhm. - przytaknęła skinieniem głowy. Spojrzała mu w oczy, nie kryjąc nadziei. - To jak?
Lacus?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz