Poranny, zimny wiatr wpadający do domu Akiry przez wejście zmusił go do zwinięcia się w kłębek. Miał na szczęście długą, miękką sierść, przez co nie musiał zwracać większej uwagi na panujące na zewnątrz warunki atmosferyczne. Futro idealnie izolowało psa przed napływającym z na dworu wiatrem. Pies złapał w jedną z przednich łap ogon, którego końcówką dotkną nos. Spowodowało to natychmiastowe kichnięcie. Akira podniósł łeb i pociągnął nosem, kilka razy mrugając. Powstał ospale, depcząc koc, który służył za posłanie. Nie miał pojęcia co dalej zrobić, jednak wiedział, że już nie zaśnie. Złożył koc i łapiąc go w pysk, przeniósł go na półkę. Dopiero niedawno pojawił się w owym mieszkaniu, dlatego starał się zajmować jak najmniej przeznaczonej dla jego użytku powierzchni. Nie miał pewności, że owa posesja nie zostanie mu od tak odebrana. Wszystko było również ułożone na półkach.
Szybko wyszedł z domu, podnosząc łeb do góry i zaciągając się czystym, lecz zimnym powietrzem. Jedynym celem w tej chwili było nie narobienie się i znalezienie jakiejś padliny, która mogłaby posłużyć jako śniadanie. Owczarek zaczął powoli kierować się przed siebie, a do jego nozdrzy zaczęły docierać z różnych stron piękne zapachy. Jedyny który go zainteresował, był należący do sarny, która na pewno skończyła już swój żywot. Gdy padlina pojawiła się w zasięgu jego wzroku, beztrosko podszedł, by zatopić w niej kły. Niestety powstrzymał się, słysząc warczenie jak i inny, nieznajomy zapach. Szybko odwrócił łeb w stronę centrum wydawanego, jak okazało się za chwilę, przez jakiegoś innego psowatego warkotu. Na jego pysk od razu wkroczył niezręczny uśmiech, a ślepia zaczęły penetrować pobliskie drzewa, byleby tylko nie wdać się w kontakt wzrokowy z 'towarzyszem'.
- Nie wiedziałem, że to czyjeś - parsknął, odsuwając się o parę kroków w tył, aby zachować bezpieczną odległość.
Halohalo ktoś chętny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz