wtorek, 6 grudnia 2016

Od Nuti C.D. historii Horizona

Pies wybiegł szybko, jakby doznał jakiegoś objawienia...
- Okłamała mnie!- Rzucił na pożegnanie, co było dosyć dziwne. Kto? Ja suczka?
Zastanowiła mnie relacja ze spotkania. CZYLI JEST OJCEM?!
Wybiegłam za nim, o mało nie waląc w drzwi z prędkością światła.
- Czekaj!- Krzyknęłam, jednak straciłam go z widoku. Zatrzymując się, kręciłam głową  w tę i wewte. Ani śladu. Pomyślałam nad tym, gdzie mógł pobiec. Może do niej..ale gdzie mieszka? Przeszukanie całych terenów zajmie mi wieki! Nagle, coś przykuło moją uwagę. A mianowicie szkółka, przy której stało trochę psów. To ja tak daleko wybiegłam od jaskini...?
No nic.
Szybkim tempem szłam w kierunku pary psów, z czego jeden wyglądał jak Horiś.
~*~

Niepewnym krokiem zbliżyłam się do nich. W jednym momencie, pies odwrócił się. Uśmiech wkradł się na mój pysk, mimo małego zakłopotania. Przytuliłam się do niego, łącząc się pocałunkiem. Ale coś było nie tak. A mianowicie biała suczka, owczarek, przypatrywałam nam się z rozwartą szczęką. A obok niej to nakrapiane szczenię. Mój partner zauważył iż zainteresowałam się tą istotą.
- Nuti, co jest? Chodźmy do jaskini- wiedziałam, że chciał zmienić. temat. O nie. Tak łatwo to nie będzie. Wyrwałam się z jego uścisku, mrużąc oczy. Moja głowa była nisko, poczułam jej zapach. Denerwowała się, a mimo to, stała w miejscu. Mała się cofnęła, by schować się między łapami swojej matki.
- Kim jesteś?- Z suki wydobył się cichy, stłumiony dźwięk.
- Raczej pytanie, kim TY jesteś- rozwarłam szerzej oczy, by się jej przyjrzeć. Poczułam łapę na swoim grzbiecie- To ona?- Tym razem zwróciłam się do niego. Przytaknął, odwracając wzrok.
- Musimy porozmawiać- zaczęłam, dając znak głową byśmy poszły z dala od jej dziecka. Najpierw nie chciała się zgodzić, jednak po naleganiach z mojej strony, zgodziła się.
Odeszłyśmy na bok, gdy Horizon został z małą Mumtaz. Zatrzymałam się, rozprostowując kości. Byłam od niej o niebo wyższa, co dawało mi taką jakąś..przewagę?
- Więc?- Uniosła na mnie wzrok.
- Kto jest jej ojcem?- Zadałam krótkie, sensowne pytanie. Czy zechce na nie odpowiedzieć? Mam nadzieję. Nie chciałam robić tutaj scen...jestem Aflą, a tak nie wypada.- Odpowiadaj- szepnęłam, by tylko ona to spytała.
- Nie.- odparła beznamiętnie.- Ale ja też muszę o coś zapytać...
- Pytaj.
- Jesteś jego...
- Partnerką. Tak- dokończyłam za nią, czym była nieco zdenerwowana. Przybliżyłam się, a ta cofnęła o dwa kroki.- Nie kłam i powiedz prawdę.
- Mówię!- Powiedziała głośniej, co spotkało się z mym morderczym wzrokiem.
- Tak nie dojdziemy do porozumienia- pokręciłam głową- chodźmy do Horizona jaskini.
- A Mumtaz?
- Zajmie się nią lokaj psa.- Przytaknęła niepewnie. Nie myślałam, że jest taka skora do rozmów. Obie podreptałyśmy w stronę psa, a ten ukradkiem posłał mi pytające spojrzenie. Oznajmiłam mu, że chcemy porozmawiać w spokoju. Zgodził się, abyśmy poszli do niego. Szczeniak szedł obok mamy, jednocześnie rozmawiając z Horizonem. Ja natomiast szłam najbardziej z tyłu, przyglądając się tej trójce.Wyobraziłam sobie, co dokładnie mogło ich łączyć? Jakiś poważniejszy związek? A może jakaś krótkotrwała znajomość?
Pozostaje mi czekać na wyjaśnienia...

~*~

Rozsiadłam się jako pierwsza przy stoliku, czekając da dwójkę pozostałych. Mumtaz poszła właśnie z lokajem, chcąc bawić się w....w sumie nie wiem co. Słyszałam tylko *No poooobaw się ze mną*
Uśmiechnęłam się pod nosem, myśląc, że fajni byłoby mieć dzieciństwo pełne miłości, zabawy...


Horizon?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz