wtorek, 6 grudnia 2016

Od Horizona C.D. historii Nuti

Mumtaz była cudownym szczeniakiem. Tak zabawnym, tak mądrym, tak ładnym...
Zaczynała być mi bliska. Nawet jeśli nie jestem jej ojcem, to przypomniała mi się mała Aspe, którą uratowałem z mrozu zeszłej zimy. Inaczej było z suczką owczarka szwajcarskiego. Nie. Oczywiście, że jej nie kochałem. Teraz, była mi niemalże zupełnie obca ale to małe kolorowe dziecię było cudne.
Ja i dzieci. Czysta enigma.
Gdy dziewczyny usiadły na przeciw siebie, zrobiłem po szklance jabłkowego soku i dosiadłem się do nich.
- a więc? - zadałem pytanie. Nie miałem pojęcia od czego zacząć...
- Od początku.- zadecydowała Nuti unosząc łapy.
- A więc.. Spotkałem Kathy na imprezie tutaj.. siedziała przy stole, podeszły do niej jakieś suczki zaczęły się czepiać...
- Uratował mi tyłek i tak to się zaczęło. Resztę możesz już sobie dopowiedzieć. - suczka wyjątkowo łagodnie podeszła do sprawy.
- Byliśmy ze sobą jakiś czas.. Ale to nie był typowy związek. Nakreśliłem Kathy, że jej nie darzę miłością, jaką darzy się drugą połówkę.
- Wtedy powiedziałam mu, że może się jeszcze to zmieni. - wtrąciła. - Tak wyszło, że ósmego dnia wiosny byłam tutaj ostatni raz. Na tym kontakt się urwał.
- I co wtedy robiliście?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Rozumiem..Nie. Na serio rozumiem.- chciałem jej przerwać, ale mnie powstrzymała. - Miałaś kogoś potem? - zwróciła się Kathy
Cisza.
- Miałaś?
- Nie. - szepnęła.
- Wszystko jasne. Przedstaw Mumtaz jej ojca. - wstała dolewając sobie soku.
Uniosłem brew obserwując waderę. Mimo, że teraz przejawiała anielski spokój, to wiedziałem, że jest zła. I to bardzo.

Nuti? Dawej zwrot akcji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz