wtorek, 29 listopada 2016

Od Nuti C.D. historii Horizona

Miało być fajnie-wyszło jak zawsze. Miało być ciepło-było zimno. Nienawidzę tej pogody! W miarę ładne niebo zmieniło się na silne opady i zimny, porywisty wiatr. I po co mi było spać na łące?
Obolała wstałam, starając się przeciągnąć. Udało mi się to z trudem. Ruszyłam przodem, z zamiarem odwiedzenia Horizona. Powinien być w pracy...

~*~

Weszłam do znanej mi jaskini, otwierając drzwi i wymijając jakiegoś psa. wpatrując się w Horizona. Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak..
- Witaj Nuti- uśmiechnął się blado. Zmrużyłam oczy, dokładnie lustrując go wzrokiem.
- Hej kochanie- Przytuliłam go jednak. Od razu zrobiło mi się cieplej, czując jego łapy na moim grzbiecie.- Koniec słodkości, gadaj co się stało.- Odsunęłam się od niego, widząc jego zdziwione spojrzenie.
- Ale co?- Uniósł brew, nie wiedząc o co mi chodzi. Westchnęłam, okrążając go i wchodząc do pustego pomieszczenia. Poszedł w moje ślady, a że byliśmy sami, mogłam go dokładnie wypytać o ten stan.
- Widzę, że coś nie gra...- Zbliżyłam się do niego, patrząc mu w oczy. Chwilę milczał, nad czymś się zastanawiając.
- Nic mi nie jest.- ponownie się uśmiechnął.- Nie martw się.
- Będę.- Odparłam z kamienną twarzą- więc? Mi możesz powiedzieć, wiesz o tym.
Dalej siedzieliśmy w milczeniu. Jego wzrok był nieobecny, mimo iż patrzył prosto na mnie.
- To tylko przez pracę..wiesz. Okulista nie ma łatwo- starał się coś wymyślić. Zaczęłam się irytować i denerwować. Może to coś związanego ze mną? Ta myśl spowodowała lekkie dreszcze.
- Horiś no...jeśli chodzi o coś ze mną, to chyba powinnam wiedzieć?
- Nie, tu nie chodzi o ciebie, tylko....eh...- Westchnął, głowę odchylając do tyłu. Podeszłam bliżej, kierując jego oczy prosto w moje. Stykaliśmy się czołami, przymykając lekko oczy. Poczułam jego płytki, szybki oddech i bicie serca. Denerwował się.
- Słuchaj. Jeżeli coś się stało, nawet najstraszniejsza rzecz na świecie, mi możesz powiedzieć. Dalej jestem twoją przyjaciółką, która pomoże ci zawsze i wszędzie. - na końcu pocałowałam go delikatnie, co odwzajemnił.
- A jeżeli przez to nasza relacja się popsuje?- Szepnął.- NASZA relacja?- Ale w jaki sposób? Zaczynam się bać...Jednak muszę wiedzieć o co chodzi.
- To w tedy nie dość, że przestanę cię lubić, to cię jeszcze zabiję.- Uśmiechnęłam się szeroko, ukazując białe kły. Cichy śmiech wyrywający się z jego pyska świadczył o tym, iż nieco się uspokoił. Znów powstała między nami przestrzeń, jednak kontakt wzrokowy pozostawał taki sam.- Więc?- pogoniłam go.
- Ale..obiecaj mi, że mimo to dalej będziemy razem- Złapał mnie za "ramiona ". Po chwili wahania pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.- Nuti, ja...Byłem na spacerze i spotkałem takie szczeniaka.
- Jakiego szczeniaka?- Przerwałam mu- to chyba..normalne, nie?
- Prawie. To była suczka imieniem Mumtaz. podobna do mnie..-znów odwrócił wzrok. Chwilę mi zajęło przetworzenie tego słowa. "Podobna do mnie..." NO NIE.
Zatrzęsłam się, a moje serce gwałtownie biło. Otwarłam ze zdumieniem pysk, lustrując go uważnym wzrokiem.
-Czy to..-zaczęłam niepewnie, z trudem łapiąc powietrze. Jedno jego spojrzenie i już wiedziałam...To prawda.
- Nie wiem, czy to prawda...Ale..
- Jak mogłeś?!- Wyrwało mi się. Cofnęłam się o kilka kroków, zaciskając zęby. Pokręcił głową, smutno zatrzymując rogówki na jednym z łóżek.- Od ilu to trwa?
- Ale co?
- TO Z MAMĄ TEJ SUCZKI.- Krzyknęłam, co spotkało się z jakimiś szeptami na korytarzu.
- Ale Nuti, to nie tak...Wydaje mi się, że to było zanim cię poznałem i..
- A ona? wie, że jesteś ojcem jej dziecka? Jak to się w ogóle stało?!- nie wiedziałam, jak na to zareagować. To było ponad wszystkie moje siły..Horizon może mieć szczenię z kimś innym? A co jeśli...mnie zostawi? Dla niej?

Horiś? Trochę dramatu nie zaszkodzi :'D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz