- To wspaniale. - odrzekłem. - Będzie nam bardzo miło gościć ciebie w naszej sforze.
Posłałem waderze ciepły uśmiech, na co ona odpowiedziała tym samym. Cieszyłem się, że dołącza do sfory. Naprawdę przyda nam się większa ilość członków, tym bardziej, że lekarze dopiero liczą tych, którzy nie przeżyli ostatniego starcia...
Roxo wyrwała mnie z zamyślenia, rozmawiając z przyszłą członkinią na temat jej stanowiska. Spojrzałem na Amirę jeszcze raz. Wyglądała o wiele lepiej odkąd ostatni raz ją widziałem. Nie miałem już przed sobą zmęczonej, słabej, niewyraźnie uśmiechającej się wilczycy. Teraz rozmawiałem z silniejszą Amirą, bardziej świadomą tego, co się dzieje wokół.
Następnie nasza rozmowa przekształciła się w luźne wymiany zdań, takie jak co każdy z nas jadł na śniadanie. Wadera wydawała się bardzo miła i szczerze ją polubiłem. Niestety, przerwał nam Alex. Wszedł do groty i stanął przed nami.
- Wybaczcie, że przerwę waszą miłą pogawędkę, ale naprawdę muszą zbadać Amirę. - westchnął. Nie musiał się tłumaczyć, gdyż każdy z nas zrozumiał, że przecież są rzeczy ważne i ważniejsze.
Pożegnaliśmy się z nią i wyszliśmy z groty Hospitallo, gdzie zostali przeniesieni wszyscy ranni. Ja z moimi obiema poranionymi łapami jakoś dawałem sobie radę bez tego, jednak czasami ból dawał o sobie znać. Raz na jakiś czas odwiedziałem lekarzy, gdyż była konieczna zmiana opatrunku. Jako że razem z nimi pracuje Geris, nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia.
Razem z Lanne udaliśmy się z powrotem na Romantyczną Łąkę. Usiedliśmy na kamieniu w pobliżu jeziora. Uwielbiałem widok, jaki mogłem podziwiać w tej okolicy.
Dłuższą chwilę spędziliśmy w milczeniu. Nagle naszła mnie myśl, która już od kilku dni krążyła mi po głowie.
- Lanne? - zwróciłem się do suczki.
- Tak, Niger? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Skoro jesteśmy już parą, to możezorganizujemyjakieśwesele? - wymamrotałem. Zdałem sobie sprawę z tego, jak beznadziejnie zabrzmiała moja propozycja.
- Mógłbyś powtórzyć? - parsknęła aussie. - Nic nie dało się zrozumieć.
- Skoro jesteśmy już parą, to może zorganizujemy jakieś wesele? - powtórzyłem, tym razem dużo wolniej i spokojniej. - Albo coś w ten deseń? - Szczerze, nie miałem pojęcia, jak wygląda coś takiego. Nigdy w życiu nie byłem na weselu. Czekałem więc na jej odpowiedź.
Roxi? c;
Razem z Lanne udaliśmy się z powrotem na Romantyczną Łąkę. Usiedliśmy na kamieniu w pobliżu jeziora. Uwielbiałem widok, jaki mogłem podziwiać w tej okolicy.
Dłuższą chwilę spędziliśmy w milczeniu. Nagle naszła mnie myśl, która już od kilku dni krążyła mi po głowie.
- Lanne? - zwróciłem się do suczki.
- Tak, Niger? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Skoro jesteśmy już parą, to możezorganizujemyjakieśwesele? - wymamrotałem. Zdałem sobie sprawę z tego, jak beznadziejnie zabrzmiała moja propozycja.
- Mógłbyś powtórzyć? - parsknęła aussie. - Nic nie dało się zrozumieć.
- Skoro jesteśmy już parą, to może zorganizujemy jakieś wesele? - powtórzyłem, tym razem dużo wolniej i spokojniej. - Albo coś w ten deseń? - Szczerze, nie miałem pojęcia, jak wygląda coś takiego. Nigdy w życiu nie byłem na weselu. Czekałem więc na jej odpowiedź.
Roxi? c;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz