- Jednak ja jestem trochę inną łanią! - krzyknąłem uciekając.
- Tak? A niby czy się różnisz? -zaśmiała się.
- A więc.. - wziąłem oddech uważając, żeby się nie przewrócić. - Po pierwsze, za bardzo mnie kochasz, żeby mnie zabić..
- Yhm. A po drugie?
- A po drugie.. - zrobiłem pauzę wskakując na drzewo. Zacząłem się błyskawicznie wspinać i usiadłem na gałęzi. - Ta sarna potrafi chodzić po drzewach. - wskazałem na siebie.
- E. Poczekam aż zejdziesz.
- Kanibalizm jest surowo zabroniony. - położyłem się kładąc łapę na łapę. Nuti ułożyła się pod drzewem. Nie zamierzałem zejść. Dopiero gdy przysnęła. Otworzyłem pomału oczy i w ciszy zeskoczyłem na dół. Przez chwilę poczułem się jak skradający lew w afrykańskich gęstwinach. Poduszki bezszelestnie stykały się z podłożem. Doszedłem do niej i położyłem za nią, tak, żeby ją przytulać. Zacząłem bawić się kosmykami jej sierści. Nie obudziła się, więc również zasnąłem.
Podobnie stało się piętnaście minut później. Obudziłem się i w łapie kręciłem sobie jej futro. Tym razem z odwrotnym skutkiem.
- Em.. Kotku.. Kici.. kici.. - zaczęła gadać przez sen.
Przystawiłem pysk do jej ucha i najdokładniej jak potrafiłem, wydałem z siebie ciche "Miau".
- Co? Boże, Horizon! - zaśmiała się otwierając oczy.
- Miau. - powtórzyłem ale już nie tak dobrze jak za pierwszym razem. Nie umiałem miauczeć, ale chyba nie było to dziwne. Przecież jestem p s e m.
- Co, Mruczku? - pogłaskała mnie po głowie i zaczęła łapą kręcić po niej kółka tak, jak już zwykła to robić.
- To bardzo przyjemne. - zamknąłem oczy.
- Wiem.
Nuti?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz