Oparłam głowę o łapę i patrzyłam na jedzącego Nigera. Sama nie byłam szczególnie głodna.
- A więc co u Was nowego? - zaczął mój ojciec.
Futura cały czas na niego patrzyła w taki... taki szczególny sposób. Zmierzyłam ją wzrokiem i uznałam, że nie mrugnęła w przeciągu dziesięciu, może jedenastu sekund.
Boże. Ona go kocha.
- Właściwie.. - mruknął Horizon. - myślę, że coś się zmieniło. - wykonał jakiś nieokreślony gest łapą.
- Też tak myślę. - uśmiechnął się Devo. Jednak nie patrzył na nas, tylko na ojca.
Oni zawsze musieli sobie wtórować.
- Roxo? - zwrócił się do mnie starszy brat.
- Tak. Coś na pewno. - burknęłam mieszając bezsensownie moją wodę.
Chwilę ciszy przerwał nagły ruch Nigera. Wstał i szybko oświadczył:
- OOUGH! Ja i Roxolanne jesteśmy razem! - wypalił.
Wiedziałam, że toller niekiedy musi coś powiedzieć. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczyma. Przeniosłam wzrok na ojca i z powrotem na psa stojącego obok mnie. I tak kilka razy, nie poruszając się w ogóle.
Pies szybko się speszył otaczającą ciszą.
Czułam na sobie wzrok wszystkich i sama jeszcze przetwarzałam tą informację.
Niger? :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz