środa, 10 sierpnia 2016

Od Nuti C.D. historii Horizona

Przetarłam bolesne od płaczu oczy. Znów pada...a Horizona nie ma. 
-G-gdzie j-jesteś?!- krzyknęłam, jąkają się. Wybiegłam z jaskini. Pogoda zmieniła się diametralnie. Po tym co powiedział, na prawdę poczułam się jak najgorsze zło na ziemi. Zależało mu na mnie...on chciał mnie pocałować...Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co do mnie powiedział. Jak mogłam pomyśleć, że ma na mnie wywalone? No jak?! A teraz...nie wiem gdzie jest.
Ostatni raz pociągnęłam nosem i otarłam łzy. Zatrzęsłam się przez podmuch wiatru. Ale pobiegłam. Nie wiem gdzie, przed siebie. Może będzie tam...Wiem.
Biegłam, najszybciej jak potrafiłam. Jeżeli przeze mnie coś sobie zrobi, nie wybaczę tego sobie.
- Horizon!- krzyczałam przez całą drogę. 

Ty moja mała gnido, jak cię znajdę, to cię zabiję.

Stanęłam tuż przed krawędzią wielkiego jeziora, Parku Greckiego...Czy jakoś tak.
moja podświadomość mówiła skacz! Już za dużo osób w swoim życiu zraniłaś. Ale serce mówiło Horizon siedzi gdzieś załamany, a ty chcesz się zabić i zostawić go z poczuciem winy...

W tedy poczułam na sobie czyiś wzrok, 
- Co ty robisz?!- krzyknął pies stojący za mną.
- Za dużo osób w swoim życiu zraniłam.- Szepnęłam, jednak pies mnie usłyszał. podbiegł, a ja nie zastanawiając się nad niczym przytuliłam go najmocniej jak mogłam.
- Przepraszam- Wydusiłam przez łzy, które zalały cały mój pysk, Nie hamowałam  ich. 
- to ja powinienem przepraszać.
- Nie. Zachowałam się jak dziecko...Zależy mi na tobie. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Jestem ci wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Że całymi dniami i nawet nocami siedziałeś ze mną w szpitalu. Pomagałeś mi, opiekowałeś się mną. I gdy zobaczyłam cię tam...z Mizu...po prostu nie chciałam, żeby ktokolwiek mi cię odebrał. Chciałam mieć cię tylko i wyłącznie dla siebie. Jestem samolubna, wiem. Ale za dużo pomagając innym, raniłam siebie. To co wiesz...o mnie. Jak dorastałam, pomijałam moment, które były dla mnie tak bardzo trudne. Przepraszam...I dziękuję że powiedziałeś mi o sobie prawdę, Doceniam to.- W reszcie odkleiłam się od psa i spojrzałam mu w oczy. On...miał łzy w oczach?- Nie płacz- zaśmiałam się.
\- Ja..nie płaczę- szybko odwrócił wzrok.
- daj spokój...i przepraszam, że zepsułam ci imprezę. Zostałeś przywódcą...powinnam się cieszyć, a nie wypłakiwać wszystkie łzy, tworząc z nich ocean. Gratuluję.
- wiem, ja...też przepraszam.
- Może...chcesz iść do mojej jaskini? Na nowo rozpalimy ogień, wydaje mi się, że mam gdzieś alkohol...Zrekompensuję ci imprezę, z której przeze mnie musiałeś zrezygnować. I pogadamy...o tym wszystkim.


Horizuś? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz