Byłam zdezotientowana...ale szczęśliwa. Co to było?
Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić. Jednak uśmiechnęłam się i zarumieniłam przy okazji. Nie czekając dłużej... Pocałowałam go. Tak po prostu. To było... Niespodziewane... Trwaliśmy tak przez chwilę, ale w końcu spojrzałam na niego. Nie odzywał się. W tedy to już w ogóle wyglądałam jak uśmiechnięty burak.
- W-wybacz. - szepnęłam. Jednak tym razem on mnie pocałował. Nie powiem- było to przyjemne.
- Horizon...- przytuliłam go do siebie. - Uwielbiam cię.
- Wzajemnie... - przewróciłam go. Tym razem, to on był na dole. Znów go pocałowałam. Tym razem dłużej. Wypiłam trochę wina, a potem... Nie wiem co się działo. Miałam słabą głowę do alkoholu...
XxX
- Śpisz? - usłyszałam ciepły głos Horizona. Otwarłam oczy.
- Nie, powieki oglądam - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. - Głowa mnie boli.
- Nie dziwię się. Trochę... Wypiłaś.
Słysząc to, wstałam jak poparzona. Po pijanemu, robiłam... Dziwne rzeczy.
- Zgaduję, że zrobiłam coś głupiego... - spuściłam głowę i głośno westchnęłam. -Co... Co się wczoraj stało? - spytałam niepewnie. Bałam się odpowiedzi.
Horizon? Weny ni ma... Było tak pięknie a ja to spierniczyłam, jak to ja. :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz