piątek, 12 sierpnia 2016

Od Nuti C.D. historii Horizona

- No w sumie. - zaśmiałam się na to wspomnienie. Miał rację. Ja także tego chciałam.
- Nie mów, że ci się nie podobało - znacząco poruszył brwiami. Pchnęłam go w bark a ten upadł. Stałam tuż nad nim.
- Podobało. - odparłam, patrząc mu głęboko w oczy, po czym zeszłam z niego.
- Ejj... - zrobił smutną minę
- Tego się spodziewałeś? - Pocałowałam go.
Chwile patrzył na mnie z bananem na pysku.
- Jak dobrze mnie znasz.. - westchnął.
- Ale wiedz jedno... Nie ważne co się stanie- przybliżyłam się do niego- Będziesz moim przyjacielem.
- Ma się rozumieć, szefowo! - zasalutował.
- I.
- I...?
- Zabiłam wilka.
-...
Takiej reakcji się spodziewałam. Był zaskoczony, a jednak w jego oczach widziałam napis "wow".
- Czy to ten... O którym mówiła Safira?
Pokiwałam twierdząco głową. Są bezpieczni... Ale może mogliby zostać na dłużej? Polubiłam ich. Horizon chyba też...
- Nic im już nie grozi! Musimy im powiedzieć! - krzyknął nergicznie pies i poleciał przed siebie.
- Czekaj! - próbowałam go dogonić. W końcu zwolnił, a ja dotrzymałam mu kroku.
- wiesz gdzie są?
- Z tego co się orientuję, na łące.
Doszliśmy w owe miejsce. Rzeczywiście, byli tam. Szczeniaki bawiły się u boku mamy. Słodki obrazek... Zaprzestali, gdy zobaczyli nas. Podeszliśmy z uśmiechami.
- Sprawa załatwiona. - zaczęłam.
- Sprawa..  A tak! - przypomniała sobie wadera.
- Tak.Nuti go załatwiła. - pies puścił mi oczko.
- Nic ci nie jest?
- Nie. Kilka ran to dla mnie pestka. Poza tym, Horizon ma ojca lekarza, więc wie co robić. Ale..  Wiem, że teraz jesteście bezpieczni. Moglibyście zostać jeszcze trochę.
Safira się zamyśliła.
- Chciałabym. Bardzo miłe były psy ze sfory. I wilki. Ale mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
- Rozumiemy. Jak coś wiecie gdzie nas szukać.
Szybko spojrzałam na Horizona.
Ten nie zrozumiał i pokręcił głową.
- Pamiętasz, co mówił beta? ZABIĆ KAŻDEGO WLKA JAKI WEJDZIE NA TEREN WATAHY.
- Safira! - Wadera odwróciła się.
- Bo...musimy załatwić kilka spraw dotyczących ciebie. Musimy iśc do bety .
Saf kiwnęła głową i zawołała dzieci. Poszliśmy więc do jaskini Horizona.

XxX

- Witaj Alfo. - uśmiechnął się Beta.
- Cześć. Safira postanowiła, że odchodzi. Ale musimy mieć pewność, że żaden z naszych jej nie zabije. - powoli powiedział pies.
- Rozumiem...
- Jakbyś mógł powiedzieć to innym byłbym wdzięczny.
- Ale.
- Jestem Alfą. - Horizon wypiął dumnie pierś.
- No, no. Jesteś na dobrej drodze. - zaśmiał się. - Robi się.
My poszliśmy odprowadzić rodzinkę. Szliśmy razem aż do granicy. Przez całą drogę rozmawialiśmy, albo wygłupialiśmy się.
- No to...do zobaczenia  - Wadera przytuliła nas. Pożegnaliśmy się z nią i szczeniakami.
- Jak byłam w TYM lesie, zobaczyłam coś dziwnego. - odwróciłam się. Horizon wiedział, o jaki las chodzi.
- Co dokładnie?
- Jaskinie... A raczej coś na jej kształt. Tunel. Nie wiem, dokąd prowadził, więc. ...pora na przygodę?
- Pytasz, jakbyś mnie nie znała. - zaśmiał się.
- Ale zanim pójdziemy... Masz rację. Chciałam tego pocałunku. - posłałam mu uwodzicielski wzrok i poszłam przed siebie.


Horizon? Xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz