środa, 3 sierpnia 2016

Od Nuti C.D. historii Horizona

- Każdy ma z tym problemy, ale z czasem się przyzwyczaisz.
- Dzięki... Ale nie bez pomocy. - spojrzał na mnie i w śmieszny sposób poruszał brwiami.
- o nie nie. Nie myśl nawet o tym .- odwróciłam głowę w przeciwną stronę.
- oj no weź. Nie bądź taka.
- mogę wpadać raz na jakiś czas... Ale o czymś więcej zapomnij.
- jeej! Razem damy radę.
Powoli doszliśmy do stawu. Maluchy od razu wskoczyły do wody. Jak na takie maluchy, pływały świetnie! Wow... Na prawdę szybko się uczyły. Ja wskoczyłam zaraz po nich, a Horizon leżał i patrzył na nas.
- Wodny berek! - krzyknęłam jedna z wilczyc i zaczęła mnie gonić. Płynęłam tak, żeby dać jej przewagę. Złapała mnie.
- nieźle - uśmiechnęłam się i goniłam tamtą dwójkę. Przelotnie spojrzałam na Horizona, który na pysku miał szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go. Złapałam jednego ze szczeniaków, po czym zanurkowałam. Popłynęłam do psa i wciągnęłam go do wody.
- dzieciaki, łapcie go! - zaśmiałam się. Te wskoczyły na niego. Był taką psią łódką.
Wyglądało to naprawdę słodko.
- Dobra, idźmy się wysuszyć. - polecił Horizon.
Maluchy popłynęły na brzeg i pobiegły na znajdujący się obok duży kamień. Ja z psem zrobiliśmy to samo. Po wysuszeniu się, szczeniaki znów miały ochotę na berka .więc wzięły mnie, a mój przyjaciel znów się wylegiwał. Posłałam mu wzrok " nie ciesz się za szybko " i pobiegłam do szczeniaków. Ganiałam się z nimi wszędzie. Przewróciłam się, a te skoczyły na mnie. Znów spojrzałam na Horizona.

Horizon? Help :0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz