Obudził mnie szczęśliwy śmiech Horizona.
- A ty czego się tak szczerzysz? - delikatnie podniosłam głowę i otworzyłam oczu. Byliśmy... To wejście do tunelu!
Wstałam i ze szczęścia zaczęłam skakać wokół Horizona, wydając z siebie okrzyki radości. Pies do mnie dołączył.
- Udało się Udało! - uśmiechnęłam się, gdy juź odpadliśmy z sił.
- Na to wygląda. Ale NIGDY WIĘCEJ.
- Ta... - odparłam sarkastycznie z lekkim rozbawieniem. - Ty... Na prawdę byś się dla mnie poświęcił? - spytałam rumieniąc się przy tym. Nikt nigdy nie oddałby za mnie życia... A Horizon tak.
- No przecież. Dla przyjaciół wszystko - uśmiechnął się ciepło. Przytuliłam go.
- Wiesz, że nigdy bym cię nie zabiła.
- No ja myślę. Bo wiedz, że bym cię nawiedzał- odparł, cakiem poważnym tonem, który po chwili odpuścił, by znów pojawił się szeroki uśmiech.
- Ciekawe, ile nas nie było. - Spojrzałam w niebo. Nic się nie zmieniło.
- Też jestem ciekawy. Ale cóż, potem o tym pomyślimy. - położył mi łapę na bark.
- Możemy teraz iść się wykąpać? Czuję, że dzisiaj będzie ciepło .
Bring? <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz