- Czekaj... Zobacz. - powiedziałam po chwili. Pies zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę.
W oddali, był jakby śnieg. Wszędzie. Gdzie niegdzie był lód, a nawet woda. To wyglądało jak jakaś śnieżna kraina... Bez wahania poszłam w stronę śniegu. Coś mnie tam po prostu ciągnęło.
- nie idź. - powiedział stanowczo pies. Jednak byłam zbyt ciekawa, by móc coś odpowiedzieć. Horizon poleciał za mną. Gdy dotknęłam zimnej bieli, spojrzałam na lapy. Czułam nie tylko miękkość, ale i coś twardego.
- Spójrz. Tu coś jest... - Strzelałam dużą ilość sniegu, a moim oczom ukazała się prostokątna płachta z metalu. Był też zamek. Bring go przegryzł, więc mogliśmy wejść do środka. Powoli otworzył drzwiczki i ostrożnie weszliśmy. Była tam księga, położona na drewnianym, starym i już zakurzonym stoliku. Spojrzałam niepewnie na Horizona. Otaczała nas ta biel, która była przed śniegiem.
- Mam to... - pies otworzył księgę na losowej stronie. Ale gdy chcieliśmy przewrócić na inną, książka nam nie pozwalała. Cóż.
Zaczęliśmy przeglądać stronę numer 352.
Były tam głównie obrazki i jakieś niezrozumiałe napisy.
- Rozumiesz, o co w nich chodzi? - spytałam. Chyba chodziło o to, iż mamy zrobić jakieś zadanie, a jesli to zrobimy, będziemy mogli się wydostać.
Horizon? Wybacz brak weny :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz