Życie w Sforze Psiego Głosu bardzo mi się spodobało. Po kilku dniach odkryłem, że tutaj jest lepiej niż w pobliżu terytorium wrogiej watahy. Pobyt w nowym miejscu wywołał u mnie uraz do tych wilków, mimo, że przez dłuższy czas mieszkałem w ich pobliżu. Freiheit dużo mi opowiadała na temat kilkuletniej, wciąż trwającej wojny z wilkami, kiedy oprowadzała mnie po terenach. Nadal jej nie lubiłem, a ona mnie, lecz nie przeszkadzało mi to w wprowadzeniu się do Avendeer - sektoru, nad którym sprawowali władzę jej rodzice.
Usiadłem na kamieniu znajdującym się na wyspie, na której zdecydowałem się zamieszkać. Był stąd piękny widok na góry Farreferre. Młoda Beta opowiadała o nich dużo chętniej niż o innych miejscach, co zwróciło moją uwagę, jednak nic na ten temat nie powiedziałem. Nie chciałem prowokować naszej kolejnej kłótni. Wystarczyło mi tego na jeden dzień.
Postanowiłem przejść się po terenach. Wszedłem do wody, która otaczała mój nowy dom. Nie była głęboka - nie miałem gruntu jedynie przez krótką chwilę. Dobrze, że w dzieciństwie nauczyłem się pływać.
Kiedy dotarłem na brzeg (a nie potrzebowałem na to dużo czasu - wybrałem wysepkę bardzo blisko lądu), ruszyłem biegiem przez las. Czułem wiatr szumiący mi w uszach.
Zatrzymałem się w pobliżu... eee... Romantycznej Polany? Łąki? Jakoś tak. Freiheit mówiła, że tu mieszka jej siostra Easy oraz brat, Niger. W jej głosie nie wyczułem wtedy jakiegoś wielkiego entuzjazmu, nie wiedziałem jednak, dlaczego. Wolałem o to nie pytać - z tego samego powodu, dla którego nie spytałem jej o góry. Wbrew pozorom nie jestem aż tak kłótliwy.
Szedłem dalej, mijając ogromne jezioro, które znajdowało się na samym środku łąki. Zobaczyłem tam obejmującą się parę - biało-czarną borderkę oraz czekoladowo-białego bordera. Moja znajoma opowiadała mi coś o Easy, która mieszka tutaj teraz ze swoim "pół-partnerem" Devo, ale nie wnikałem, o co jej chodziło. W każdym razie pewnie chodziło jej o nich.
Nie chciałem im przeszkadzać.
Następnie dotarłem nad Końską Plażę, gdzie ujrzałem stado galopujących kucy. Były tutaj szczęśliwe, co widziałem po nich od razu. Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Odwróciłem się i zobaczyłem nieznajomego mi psa.
- Witaj. - odezwał się. Po głosie nie rozpoznałem, kim jest. - Kim jesteś?
- Yy... cześć. - mruknąłem. - A ty kim... - urwałem, przypominając sobie o tym, że teraz należę do Sfory, więc powinienem być bardziej otwarty. W przeciwnym razie zostanę tutaj sam, a tego wolałbym uniknąć.
Pies wpatrywał się we mnie, niecierpliwie unosząc jedną brew do góry.
- Marvel. - przedstawiłem się. - Nowy. - dodałem po chwili, siląc się na sympatyczny uśmiech.
Ktokolwiek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz