piątek, 19 sierpnia 2016

Od Kelpie C.D. historii Aarona

Westchnęłam nerwowo patrząc na zegarek.
- Dosłownie chwilkę.
- Przecież jesteś lekarzem. Sama decydujesz o tym, gdzie masz iść.
Parsknęłam.
- Jestem na razie tyko na stażu, ale dzięki. Poprawiłeś mi humor.
- Oh, myślałem..
- Wiem. Ale już niedługo. Za parę dni mam test i wtedy będę lekarzem.
Dziwnie się na mnie popatrzył.
- Ja już znam Twoją historię. A jaka jest Twoja?
- Eh. - westchnęłam kładąc się na podłodze. - Mieszkałam z mamą na wsi. Pewnego dnia, jak to dziecko, zgubiłam się idąc przed siebie. Jest to pierwsze wspomnienie jakie pamiętam. W dodatku przez mgłę. Zgarnął mnie hycel i trafiłam do schroniska. Było to jedno z tych, w których po kilku dniach psa usypiają. Jakimś trafem uratowała mnie Futura. Zaopiekowała się mną i.. właściwie to koniec. - wzruszyłam ramionami. - Ostatnio, gdy już dowiedziałam się kim są moi rodzice, okazało się, że nie żyją.
- Przykro mi...
- Nawet ich nie znałam. Nie pamiętam nawet jak wyglądali. Wiem, że byli rasowi, bo mam to. - odgarnęłam ucho pokazując tatuaż. - Ale jakoś specjalnie mnie to nie obchodzi.
- Rozumiem... Ej, pomocy. Coś mi się z łapą dzieje. - jego oczy bardzo się powiększyły.
- Przez upadek kroplówki, wypadł ci wenflon. - mruknęłam spokojnie
- Co?! Kelpie ratuj mnie, ja umrę! - krzyknął. - Łapa mi odpada!
- To tylko krew.
- No tak, ale nie chcę żeby ze mnie wyleciała!
- Daj. - przewróciłam oczyma. - Jak z dzieckiem. - zaśmiałam się.
Zaczęłam opatrywać jego ranę i zaraz miałam ponownie wbić mu igłę.

Aaron? :v

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz