- A więc, Yvette, nie wiem jak ty, ale zamierzam tu spędzić trochę czasu. Więc jeśli chcesz leżeć tu razem ze mną, to zapraszam. - Ułożyłem się na boku okładając ogonem miejsce obok. Wstała i przysunęła się do mnie. Jakiś ptak, ni to żuraw, ni to faming, wylądował kilka metrów od nas. Wtuliła się we mnie, i położyła głowę na mojej łapie, a ja, na jej.. łopatce? ewentualnie.. kłębie? Zdążyłem wykonać kilka głębszych wdechów, gdy usłyszałem piękny śpiew ptaka. Co chwilę zmieniał swoją melodię. Z daleka słychać było stukot czyichś kroków. Być może zwierzyny. Do naszych uszu dopadły ciche śmiechy dzieciaków, bawiących się w oddali. Ktoś przyszedł do strumienia, aby zaczerpnąć wody. Wadera , być może z ciekawości, chciała się podnieść.
- Zostaw, Yvette. Nie psuj mi tego. - mruknąłem, więc dała spokój. Jeszcze chwilę cieszyliśmy się tym stanem i spokojem. Byłem szczęśliwy, gdy ona była przy mnie.
- Wiesz co, Nuti? - szepnąłem.
- Hm? - wydała z siebie cichy mruk.
- Czuję, że teraz mam przy sobie cały mój świat.
Nutiś? *-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz