Zaśmiałem się pod nosem patrząc na waderę. Wyrównaliśmy krok i szliśmy obok siebie.
Gdy się poznaliśmy, była wrakiem zwierzęcia. Sam worek z kośćmi, z lekka zaropiałymi oczyma i zmechaconą, posklejaną sierścią. Jej wygląd wołał o pomstę do nieba. Była na skraju śmierci. Zaopiekowałem się workiem, który już wtedy był mi bliski. Dopiero dzięki niej nauczyłem się patrzeć na charakter.
A tym czasem? Boże. Jaka ona jest piękna. Mógłbym podziwiać każdy jej cal. Każdy skrawek jej pięknej sierści. Zaczynając od poduszek łap, kończąc na czubku głowy.
- Daleko jeszczeee? - zawyłem.
- Nie. - przekręciła oczyma. - Patrz. - triumfalnie podniosła ton głosu i łapą odsłoniła zarośla.
- Czekaj.. Skądś znam to miejsce... - zmrużyłem oczy.
Prawdopodobnie, to właśnie ten gest pozwalał mi się bardziej skupić. Nic mądrego mi jednak nie przychodziło do głowy. Jestem alfą, ale.. Bardzo ułomnym alfą skoro nie mogę zapamiętać tego miejsca.
- Idziemy? - popatrzyła na mnie prosząco.
Nie mogłem jej odmówić. Weszliśmy. Powoli mijaliśmy rozłożony nad nami łuk. Gdy przez niego przeszliśmy, wróciła mi pamięć.
- Nuti. To jest zakazany tunel. - oświadczyłem poważnie.
Nutiś? Wybacz, że nie wcześniej... :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz