- Dziękuję, Lucas... musiałam się uspokoić. - powiedziałam cicho.
- Rozumiem. - uśmiechnął się łagodnie.
Ta jego cierpliwość jest anielska. Ja bym zwariowała z taką suczką, jak ja. Cóż... Można powiedzieć, że jestem dorosła wiekowo, a w duszy wciąż małym szczeniaczkiem.
- Może odprowadzić Cię do Twojej jaskini? - zaproponował.
- Nie wiesz, gdzie mieszkam... - zaśmiałam się.
- Możesz mnie zaprowadzić! - uśmiechnął się głupio, na co zaczęłam się śmiać.
- Dobrze, dobrze, chodź za mną. - zaczęłam iść, a Lucas szedł obok mnie.
Niedługo potem, stanęliśmy pod moją jaskinią. Rozglądnęłam się i zapytałam krótko psa, gdzie mieszka.
- Cóż... nie aż tak daleko. - rozglądał się za drogą, którą mógłby wrócić.
- Może chcesz u mnie zanocować? - palnęłam. - No wiesz... lepiej, żebyś się nie włóczył, jak jeszcze nie znasz okolic. Poza tym, rano bym cię w końcu oprowadziła po SPG...
- No nie wiem...
- Prooooszę... - zrobiłam słodkie oczka szczeniaczka, na których widok w końcu border mięknął i zgodził się.
*****
Następnego ranka, obudziłam się wcześnie i poszłam na polowanie, jednocześnie zostawiając w jaskini Lucasa, który jeszcze spał w przygotowanym przeze mnie posłaniu. Upolowałam sarnę, z czego byłam dość zadowolona. Gdy wróciłam z nabytkiem, border już nie spał.
- Dzień dobry. - na moim pysku zawitał wesoły uśmiech.
- Proszę, proszę, nigdy nie widziałem Cię takiej wesołej... - uśmiechnął się lekko.
Lucas akurat poznał mnie w moje ciężkie dni. Miałam nadzieję, że moje wcześniejsze zachowanie nie przeszkodzi w zaprzyjaźnieniu się z nim...
Zjedliśmy razem śniadanie i wyszliśmy z mojego domu. Zgodnie z obietnicą, w końcu rozpoczęłam oprowadzanie po terenach SPG. Lucas był wiernym słuchaczem i niczym turysta, uważnie przyglądał się wszystkim terenom. Najbardziej zachwycał się prawdopodobnie Wodospadem Rożka, który zresztą też bardzo lubiłam. Staram się tam przychodzić, gdy tylko mam czas. To miejsce przypomina czasy mojego dzieciństwa, te wycieczki rodzinne, zabawy z rodzeństwem...
Wycieczkę zakończyliśmy na Końskiej Plaży, jednym z moich ulubionych miejsc w całej Sforze. Zwiedzanie zajęło nam większość dnia i miałam wrażenie, że zaraz rozpocznie się zachód słońca.
Usiadłam na piasku, a Lucas obok mnie. Zachwycona rozglądałam się dookoła i patrzyłam na galopujące po całej plaży konie.
- Jak podobała się wycieczka? - zapytałam wesoło.
Lucas? Długość czasu pisania tego opo jest powalająca, wiem.
- Dzień dobry. - na moim pysku zawitał wesoły uśmiech.
- Proszę, proszę, nigdy nie widziałem Cię takiej wesołej... - uśmiechnął się lekko.
Lucas akurat poznał mnie w moje ciężkie dni. Miałam nadzieję, że moje wcześniejsze zachowanie nie przeszkodzi w zaprzyjaźnieniu się z nim...
Zjedliśmy razem śniadanie i wyszliśmy z mojego domu. Zgodnie z obietnicą, w końcu rozpoczęłam oprowadzanie po terenach SPG. Lucas był wiernym słuchaczem i niczym turysta, uważnie przyglądał się wszystkim terenom. Najbardziej zachwycał się prawdopodobnie Wodospadem Rożka, który zresztą też bardzo lubiłam. Staram się tam przychodzić, gdy tylko mam czas. To miejsce przypomina czasy mojego dzieciństwa, te wycieczki rodzinne, zabawy z rodzeństwem...
Wycieczkę zakończyliśmy na Końskiej Plaży, jednym z moich ulubionych miejsc w całej Sforze. Zwiedzanie zajęło nam większość dnia i miałam wrażenie, że zaraz rozpocznie się zachód słońca.
Usiadłam na piasku, a Lucas obok mnie. Zachwycona rozglądałam się dookoła i patrzyłam na galopujące po całej plaży konie.
- Jak podobała się wycieczka? - zapytałam wesoło.
Lucas? Długość czasu pisania tego opo jest powalająca, wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz