poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Od Freiheit - CD jej własnej historii

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, jak nieznajomy stanął przede mną. Ponownie chuchnął mi w pysk. Szok sprawił, że nawet się nie skrzywiłam. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej, jakby chciało ze mnie wyskoczyć. Jednak bałam się poruszyć. Ucieczka do SPG sprowadziłaby go do nas, co nie byłoby bezpieczne, natomiast pozostanie cały czas w jednym miejscu jest zagrożeniem tylko dla mnie.
Rzadko się zdarza, że nie myślę tylko o sobie. Teraz nadszedł właśnie ten moment.
Odsłoniłam kły i warknęłam cicho.
- Kim jesteś? - syknęłam. Odchyliłam uszy do tyłu, napinając wszystkie mięśnie. Byłam gotowa do ataku lub obrony. Wilk stojący przede mną ani trochę nie wzbudzał zaufania. Zmrużyłam oczy, czekając na jego odpowiedź.
- Uważasz, że tak po prostu ci się przedstawię i wszystko będzie w porządku? - parsknął śmiechem. Przez chwilę mogłabym nawet pomyśleć, że jego śmiech był szczery. Ale tylko przez chwilę. - Mów, kim ty jesteś, i dlaczego znajdujesz się na m o i m terenie.
- Twoim? - prychnęłam. - To teren Watahy Braterskiej Krwi. - poprawiłam go, jednak jego wypowiedź wywołała mój niepokój. Jak to możliwe, że jest na terenie wrogów SPG i twierdzi, że to jego teren?
- Żadnej Watahy Braterskiej Krwi. - Tym razem zwrócił się do mnie tonem, jakiego się używa tłumacząc coś małemu dziecku. - Coś ci się pomyliło. Ich terytorium jest tam. - wskazał łapą w stronę wielkiego wzgórza. - Za tą górą.
- Aha. - mruknęłam, niezadowolona, że nie miałam racji. Po chwili jednak oprzytomniałam. Właśnie rozmawiałam z wilkiem i w ogóle przestałam być czujna. Natychmiast wyprostowałam się i warknęłam ostrzegawczo.
Wilk podniósł do góry jedną brew.
- W takim razie... co tutaj robisz? - spytałam lodowatym głosem.
- Nie należę do tej watahy. - odparł.
- Ale przecież jesteś wilkiem, więc... - chciałam coś powiedzieć, lecz nie było mi to dane. Samiec spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam wściekłość.
- NIE JESTEM WILKIEM. - wycedził. Widać było, że go wkurzyłam. Ale... skoro nie był wilkiem, to kim? Z kim ja w ogóle rozmawiam?
- W takim razie... - zaczęłam, ale ponownie mi przerwał.
- Jestem wilczakiem saarloosa, ale nie wilkiem. - wytłumaczył zirytowany.
Zapadła cisza. Spojrzałam na niego spode łba.
- Freiheit. - burknęłam.
- To twoje imię? - mruknął.
Nie, tak sobie powiedziałam.
- Tak. - westchnęłam.
- Marvel. - odrzekł.
Marvel? Co to w ogóle za imię? Zaśmiałam się cicho.
- A ty co nagle taka wesoła? - spytał oschle, widząc, jak zaczęłam się śmiać. Chyba uświadomił sobie, że właśnie z niego się śmieję. Nie odpowiedziałam mu. Wyglądał bardzo śmiesznie, gdy się na mnie wkurzał. Ponownie parsknęłam złośliwym śmiechem.
Zmrużył oczy i spojrzał na mnie niechętnie.
- Ja już się wytłumaczyłem. - rzekł. - Teraz twoja kolej.
Coś sprawiło, że powiedziałam mu, skąd jestem.
- Należę do Sfory Psiego Głosu... - zaczęłam.
- Sfory Psiego Głosu?! - wykrzyknął, jakby nie wierzył w to, co słyszy.
- Dasz mi kiedyś dokończyć? - zdenerwowałam się. - Należę do Sfory Psiego Głosu Forever i jestem tam córką Bet. - powiedziałam z dumą. Urwałam na chwilę, myśląc nad pewną rzeczą... - I jeśli chcesz, to możesz dołączyć. - Sama nie wierzyłam, że to powiedziałam.
- Zapraszasz mnie? - spytał. On również był w szoku.
- To mój obowiązek. - wytłumaczyłam się, starając się, by mój głos zabrzmiał oschle. Nie chciałam, żeby poczuł się jakoś wyjątkowo. - Dlatego albo się do nas przyłączysz, albo będę musiała cię tu zostawić i tam wrócić.
Pies zastanowił się na moment.
- Wybieram pierwszą opcję. - uśmiechnął się. Chyba pierwszy raz od naszego spotkania.
Westchnęłam.
- No dobra. W takim razie będę musiała cię tam zaprowadzić, bo pewnie nie wiesz, gdzie to jest. - mruczałam pod nosem, bardziej do siebie niż do niego.
- Masz rację,  nie wiem. - zgodził się.
Zamkniesz się wreszcie?, pomyślałam.
Przeszliśmy przez Pyskowice. Po zachowaniu wilczaka wiedziałam, że nie jest tutaj pierwszy raz. Nic go nie zaskoczyło. Kilkanaście minut później dotarliśmy do granicy dzielącej miasteczko od terenów SPG. Przekroczyłam ją, a Marvel szedł za mną.
Najpierw szliśmy przez kawałek Navydeer, następnie przez Las znajdujący się w sektorze Fallendeer. Dopiero później znaleźliśmy się w Avendeer. Przez całą drogę musiałam mu tłumaczyć na czym polega życie w naszej Sforze i opowiadać o terenach. Jedna rzecz w tym wszystkim mnie cieszyła - wreszcie mnie słiuchał, i to z zainteresowaniem.
Poszliśmy do moich rodziców. Zdziwili się, że Marvel chciał dołączyć do Sfory i do tego już wcześniej o niej słyszał, ale nic na ten temat nie powiedzieli. Przyjęli go. Westchnęłam z ulgą. Teraz nie musiałam się z nim tak męczyć. Przynajmniej dopóki nie oprowadzę go po terenach.
Pokazałam mu chyba wszystko, ze szczegółami opowiadając o każdym miejscu w Sforze, zaczynając od Fioletowej Rzeczki, gdzie mieszkałam jako szczeniak, kończąc na Odbiciu zimowym, gdzie mieszkam teraz.
- To gdzie chcesz się wprowadzić? - zapytałam.
- Na Wyspach. - odrzekł po dłuższej chwili. Kiwnęłam głową. Było to nowe miejsce w SPG, odkryte niedawno.
Zostawiłam go w miejscu, gdzie postanowił się wprowadzić. Stwierdziłam, że już sobie poradzi - był w końcu starszy ode mnie. Z dumą odkryłam, że przyczyniłam się do rozwoju SPG, przyprowadzając tu nowego członka. Niby nic niezwykłego, ale dla mnie znaczyło to dużo.
Wróciłam na Odbicie zimowe, jakby nigdy nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz