Dawno nie bałam się tak bardzo, jak teraz. Raf rzucił się na mnie, jakby próbował mnie zabić. A ja, jako morderczyni, zrobiłam to samo. Mogłam go zabić. Mojego najlepszego przyjaciela. Jedynego przyjaciela...
- Freiheit... - szepnął. Po raz pierwszy od bardzo dawna zwrócił się do mnie pełnym imieniem. - Dziękuję...
Border objął mnie i przyciągnął do siebie. Przytuliłam się do niego. Ufałam mu bezgranicznie i wiedziałam, że nigdy nie zrobiłby mi niczego złego. Oparłam głowę na jego ramieniu, wtulając się w jego miękką sierść.
Deszcz zaczął padać ponownie.
- ... i przepraszam... - dodał po chwili.
Odsunęłam się od niego, posyłając mu spojrzenie pełne niedowierzania.
- Raf, nie masz za co przepraszać. - wydusiłam.
- Mało co cię nie zabiłem. - spuścił wzrok.
- A ja ciebie. - odrzekłam.
Spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się słabo. Nagle uświadomiłam sobie coś, co sprawiło, że moje serce jakby na chwilę przestało bić. Raf nie chciał mnie zabić, coś mu kazało. A ja? Broniąc się, mogłam odebrać mu życie, i to z własnej woli. Jęknęłam cicho.
Raf spojrzał na mnie pytająco. Tym razem nie chciałam mu tego tłumaczyć... Moja sierść była już cała mokra. Zlizałam strużkę krwi spływającej po moim pysku. Byłam trochę poraniona po tej krótkiej, aczkolwiek zaciętej walce.
- Frei... - border spojrzał na mnie z niepokojem. W jego oczach dostrzegłam ból, najprawdopodobniej wywołany wyrzutami sumienia. - Prze...
- Cicho! - przerwałam mu. - Nic mi nie jest.
- Ale... - zaczął, lecz ponownie nie dałam mu dokończyć.
- Sam nie wyglądasz lepiej. - rzuciłam. Dopiero teraz pies zauważył liczne, choć niegroźne obrażenia na swoim ciele.
- Chyba powinniśmy iść z tym do lekarzy. - stwierdził. Z naszej dwójki to on był bardziej rozważny, jednak tym razem się z nim nie zgodziłam.
- I co im powiemy? "To nie wilk nas zaatakował. Sami się pobiliśmy". - prychnęłam, na co Raf parsknął śmiechem. Lekko się uśmiechnęłam, po czym sama zaczęłam się śmiać. Po raz pierwszy od bardzo dawna.
- W takim razie może chodźmy do jaskini? - zasugerował. - Chyba nie chcesz stać na tym deszczu?
- Masz rację. - przytaknęłam. - Nie chcę. Może pójdziemy do mnie? Odbicie zimowe jest niedaleko stąd.
- Dobra. - zgodził się.
Biegiem ruszyliśmy do mojego domu. Kilka minut później wpadliśmy do groty, oświetlonej blaskiem księżyca. Było już późno, dlatego szybko poszliśmy spać. Położyłam się na moim posłaniu, a border obok mnie. Przysunęłam się do niego, po czym zamknęłam oczy.
- Kocham cię. - wyszeptałam, jednak odpłynęłam, zanim do moich uszu dotarła jego odpowiedź.
Raf? Wybaczam. <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz