środa, 24 sierpnia 2016

Od Eileen - CD historii Vincentego

Owczarek podniósł ogromny kosz bez większego trudu i skierował się w stronę pola bitwy. Prawie biegłam, żeby za nim nadążyć. Musiało to wyglądać dosyć zabawnie.
Dotarliśmy na miejsce, gdzie był przygotowany szpital polowy. Zastaliśmy tam Madeline, która w kilku susach znalazła się przed nami. Rzuciła krótkie "cześć" i przejęła koszyk od Vincentego. W myślach odetchnęłam z ulgą, że były to te kwiaty, które trzeba.
- A teraz stąd uciekajcie! - syknął Alex, który niewiadomo skąd się tutaj zjawił. Widocznie teraz lekarze mieli pracować w dwóch miejscach naraz. Nie zazdrościłam im tego. - Leen, mogłabyś pomóc Kelpie i lekarzom w opiece nad chorymi? - poprosił, jeszcze zanim zniknęłam z jego pola widzenia.
- Pewnie. - odparłam szybko, przypominając sobie, że młoda suczka była jedyną opiekunką chorych w Sforze i do tego na stażu.
Szybkim krokiem wróciłam do lasu. Vincent bez trudu mnie dogonił.
- Czym się zajmujesz? - palnęłam bez zastanowienia, chociaż dobrze wiedziałam, że to nie była odpowiednia pora na tego typu rozmowy. Widziałam jednak, że pies jak na razie nie ma za dużo do roboty, a ja akurat wracałam do pracy... a raczej pomagałam w czyjejś pracy.
- Jestem nauczycielem wychowania, jednak lekcje tego przedmiotu są dopiero jutro. - odrzekł z uśmiechem. Pokiwałam głową z podziwem. Nie wyobrażałam sobie, że ja mogłabym pilnować, a co dopiero uczyć czegokolwiek szczeniaki. - A ty?
- Kompozytorką. - mruknęłam. - Ale od jakiegoś czasu pomagam również lekarzom. - dodałam.
- Ciekawe zajęcia. - stwierdził. - Ale czy nie było prościej zdecydować się na jedno?
- Wybrałam to stanowisko by oddać się temu, co lubię. - wyjaśniłam. - A pomagam dlatego, że po prostu mam na to czas i to też lubię.
Nawet nie zauważyłam, kiedy z powrotem znalazłam się na Olimpusie. Westchnęłam cicho.
- Słuchaj, obiecałam, że... - zaczęłam.
- Jasne. - na jego pysku zawitał uśmiech. - Rozumiem.
- To może do zobaczenia? - odezwałam się cicho. Owczarek najwyraźniej zrozumiał moją sugestię.
- Do zobaczenia. - odpowiedział miłym głosem. - Jeszcze będzie ku temu okazja.
***
Po zakończeniu wojny jakby wszystko ucichło. Nastał pokój, Horizon ponoć po rozmowie z wilkami dogadał się z nimi.
Nie potrafiłam wybaczyć naszym wrogom tego, co nam zrobili. Oczywiście, cieszyłam się, że wojna dobiegła końca. Czekałam na to już wystarczająco długo.
Szłam przez Złote Pole w kierunku Avendeer. Chciałam zobaczyć nowy teren, Wyspy, gdzie jeszcze nie miałam okazji tam się pojawić. Po drodze usłyszałam znajomy głos.
- Cześć. - odwróciłam się i dostrzegłam zbliżającego się Vincenta.
- Hej. - przywitałam się. - Właśnie szłam na Wyspy.
- To coś ważnego? - uniósł jedną brew.
- Nie. Tak po prostu. - wzruszyłam ramionami. - Może chcesz iść ze mną?

Vincent?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz