wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Aarona C.D. historii Kelpie

Zawzięcie unikałem małej, metalowej łyżeczki niczym ognia. Jednak zapatrzyłem się na drzwi, które się poruszyły. Suczka wpychnęła zawartość łyżki do mojego pyska. Połknąłem ciecz, robię przy tym różne dziwne miny.
- Ty się nie ciesz, jest jeszcze cały kubek- uśmiechnęła się chytro.
- No nie. - jęknąłem, jednak po kilku minutach namawiania mnie do wypicia, zrobiłem to.
- Jeżeliby dzięki temu, szybciej pójdziemy. - westchnąem i na raz wypiłem całą zawartość kubka. Zrobiło mi się ciepło w brzuchu, więc skrzywiłem się.
- Nie tak szybko. - zabrała mi naczynie i poszła je odłożyć. Miała racje. Zrobiło mi się lepiej... Ciekawe na jak długo.
Po chwili, Kelpie powiedziała, że przybyli inni pacjenci.
- Muszę się nimi zająć. Jeśli do wieczora nic ci nie będzie, możliwe że na następny dzień będziesz mógł iść...
- Z tobą na spacer. - wyszczerzyłem się tryumfalnie. Ona przewróciła oczami i odeszła.
I co ja mam robić przez cały dzień? Ah. Pogoda jest ładna, a przewietrzyć się chyba mogę.
Wyszedłem, ciągnąć za sobą kroplówkę. Była trochę uciążliwa, bo krępowała mi ruchy.
Ale tak czy tak usiadłem przed jaskinią. Mimowolnie zacząłem rozmyślać o ojcu. Czemu mnie zostawił...to przez przeze mnie? Nie... To jego wina. Przez niego musiałem sam sobie radzić. Mały szczeniak w wielkim lesie, pełnym niebezpieczeństw. I gdzie moja matka? Nigdy nie zaznałem miłości rodziców. To wszystko jest chore.
- A ty się gdzieś wybierasz?! - krzyknęła wymownie Kel. Dała mi znak łapą, żebym wszedł do srodka. Posłusznie tak zrobiłem.
- Wybacz. - mrugnąłem, patrząc co robi. Wypełniała jakieś papiery.

Kel? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz