- No, no. Wegetarianka?
- Nie... - odparła z uśmiechem - ale spójrz. Ty miałbyś serce by go zabić? - krzyknęła z udawaną histerią.
- Tego nie... Wiesz, ja mam takie postanowienie, albo... Dietę - spowżniałem - jem tylko sarny, ewentualnie ryby.
- Ryby? - zdziwiła się.
- Nie jadłaś nigdy ryby?! W jakim świecie ty żyjesz?! - spytałem urażony.
Ta pokiwała przecząco głową. Z politowaniem pokręciłem głową i pociągnąłem ją za sobą.
- Gdzie ty tak pędzisz?
- Do morza. - Mruknąłem. Z moim tempem, byliśmy tam w niecałe 10 minut.
XxX
- Patrz na mnie. - powiedziałem, wbiegając do wody. Popłynąłem jakieś kilka metrów, po czym zanurkowałem. Zauważyłem przed sobą Kel. Łapą wskazałem rafę koralową. Była duża, piękna i obfita w ryby. Popłynąłem do ławicy, a Klepie zaszła ryby z drugiej strony, sprawiając, że same wpłynęły mi do pyska.
Po udanym, wodnym polowaniu, położyliśmy się na brzegu z naszymi zdobyczami. O dziwo, suczka złapała więcej ryb.
- Nieźle. - uśmiechnąłem się.
- Uczyłam się od mistrza. - odparła i położyła się, chcąc zjeść rybę. Nie chciałem nic jej mówić, więc z szerokim uśmiechem wpatrywałem się w nią. Wzięła kęs mięsa, po czym zrobiła zabawną, zniesmaczoną minę. Głośno się zaśmiałem.
- Ale to przecież upiec trzeba.
- Co? - zdziwiłam się.
Rozpaliłem więc ognisko z jej pomocą i położyliśmy ryby pod drewno, które znalazłem przy plaży.
- Teraz czekamy. Więc.. Jak tam życie? - położyłem się na przeciwko niej.
Kelpie? Ah, Aaron i Kelpie, urodzeni kucharze XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz