- ja...Czy to wszystko było tu wcześniej? - zdziwiłam się. Jak mogłam tego nie zauważyć? To pewnie przez tamte zmęczenie, ale że aż tak?!
- Było, jest i myślę żę będzie. - uśmiechnął się. - mogę cię oprowadzić?
- jasne. - odparłam. Drzwi były dosłownie na każdym kroku. Nie wiedziałam od czego zaczac...pies widząc moje zmieszanie zaprosił mnie do pierwszego pokoju z prawej. To był swego rodzaju "schowek". Były tam koce, jakieś pudła a nawet jedzenie. Następnie poszliśmy do pokoju na przeciwko. Tam był "salon". Z... Kanapą?
- skąd ją macie? - spytałam.
- a... Długa historia.
Potem pokazał mi resztę - "jadalnię " swój pokój, pokój jego brata, ojca... Wszystki było ładnie urządzone.
- i jak? - usiadł na przeciwko mnie, gdy byliśmy w jego pokoju.
- ja... Ładnie tu. Dużo miejsca...- nie wiedziałam co powiedzieć. Nie zawsze dobieranie słow idzie mi dobrze, zwłaszcza gdy się czyms zachwycę. Pracuje nad tym.
- Cóż. Wpadaj kiedy chcesz. Jak mówiłaś, jest dużo miejsca.
- okej, ale pamiętaj że sam tego chciałeś. - pospałam mu chytry uśmieszek.
- chodźmy do Safiry .
Kiwnęłam głową. Akurat byli na dole.
- Hej. I jak?
- ta jaskinia jest cudowna! - zachwyciły się szczeniaki.
- Nadal nie wiem jak się odwdzięczę..
- nie musisz. Po postu... Uważajcie na siebie. - odparłam. Wadera ziewnęła.
- Możecie się tam położyć.
- dziękuję
Wadera i szczeniak poszły spać. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. I dla nich... I dla nas. W tedy, zobaczyłam Alexa.
- dziękuję za opiekę... Ze mi pomogłeś. - zaczęłam.
- Taka moja praca. - uśmiechnął się. - a jak jaskinia?
- cudowna!
- dzięki. Staraliśmy się.
- Horizon, czas spać, co nie? - zwrócił się do psa
- oj weź. ..w sumie... Ok. Um... Chcesz zostać noc?
- ok.
Horizon zaprowadził mnie do pokoju, i sam poszedł do swojego. Byłam zmęczona...mimo to, nie mogłam zasnąć. Wierciłam się w tę, potem w tę i tak w kółko przez jakieś 2 godziny. W końcu jednak poszłam się przewietrzyć. Nocą jest tak cicho... Zobaczyłam kawałek skały, był dosyć wysoki żebym mogła wskoczyć na dach jaskini. Położyłam się i spojrzałam w górę. Nie było chmur, niebo było gwiaździste. Kocham w nie patrzeć..
- Nuti? - usłyszałam głos przyjaciela.
- tu- pomachałam mu łapą. Ten wskoczył i usiadł koło mnie.
- nie mogę spać. - westchnęłam. - a ty?
- ta, ja też..
- lubię cię. - mruknęłam.
- zdążyłem zauważyć. - odparł z uśmiechem.
- Co do twojej matki... Jaka była?
- Najlepsza. Ona...
- przepraszam. Nie chcę być wścibska, po prostu... Nie wiem jak to jest. Mieć pełną rodzinę... Matkę, rodzeństwo...mój ojciec nie widział jak dorastam. Gdyby żył, to wszystko potoczyło by się inaczej.
- ale.. W tedy byśmy na siebie nie wpadli.
- spotkanie z tobą było najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała.
Horizuś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz