W sumie, co mam do stracenia?
- Dobrze. I dzięki za pomoc.
- Chodź za mną...
- Mów mi Ac. - mruknąłem, widząc, że nie wie, jak mnie skracać.
Ruszyłem za nim.
- Może na początek zamieszkasz tu? - pokazał mi skały, które złączyły się, tworząc ściany. Na nie pospadało tyle drzew, że dach miałem z głowy.
- Chętnie. - ucieszyłem się. Ciekawe mieszkanie. - Czy.. Czy masz coś do jedzenia? Tylko błagam, nie owoce.
- Dobrze... - był zdziwiony, ale przyniósł mi trochę mięsa. Był wieczór; więc życzył mi dobrej nocy i wyszedł.
***************************
Rano po raz pierwszy od dawna z uśmiechem witałem nowy dzień. W trakcie wylizywania kudełków usłyszałem pukanie do drzwi.
Niger? Ktoś inny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz