Dużo małych zwierzątek przebiegało albo przelatywało obok i przed nami. Biegły, by po chwili schować się w kępkach trawy i przelatywały by po chwili wzlecieć wysoko i po prostu odfrunąć...
Ufa mi. Ja ufam jemu, jak nikomu innemu.
- Dostałam robotę.
- co? Jaką? Kiedy idziesz...? - zalał mnie serią pytań.
- spokojnie, robię obchody i nic więcej...
- i nic więcej? To ważna robota... Jeśli zobaczysz wilka, musisz to zgłosić. W tedy sfora będzie bezpieczniejsza dla wszystkich...
- trzeba to zgłosić.....? - spytałam z lekkim rozczarowaniem.
- wiem, że zabiłabyś ich bez trudu, ale to i tak niebezpieczne.
- dam radę. - westchnęłam i położyłam się, pociągając za sobą Horizona. Nasze futra znowu się stykały. Było przyjemnie...
- potem idę trenować. - zaczęłam.
- czemu?
- wiesz... Trochę wyszłam z wprawy jeśli chodzi o polowanie. Pomożesz mi?
- Jasne. - odparł z uśmiechem.
- a więc goń mnie. - zaczęłam uciekać. Horizon prawie mnie doganiał,więc przyspieszyłam. Jednak potknęłam się i zaczęłam wirować. Mój przyjaciel, chcąc mnie dogonić i zatrzymać, teraz wirował razem ze mną. W końcu trafiłam w drzewo, dzięki ktoremu odleciałam niczym ptak, na już za trzymającego się Horizona. Wpadłam proooosto na niego.
- w-wybacz. - prędko wstałam.
- nic się nie stało. - uśmiechnął się.
- ale... Gdzie jesteśmy? - spytałam, rozglądając się. Był to ciemny, gęsty las pokryty mchem, lianami i innymi czynnikami które go powtarzały.
- UM.... - zastanowił się.
Robiło się ciemno... Zaczęliśmy iść w górę skąd przyszliśmy.
- zaraz.. Przecież tu był park. - powiedziałam, z niedowierzaniem patrząc to przed siebie, to na Horizona.
- o co chodzi...?- nie rozumieliśmy tego... Fajnie.
- zgubiliśmy się... I co teraz? - pies spojrzał na mnie.
- nie ma co... Musimy znaleźć jakieś schronienie. - odparłam. Odezwał się we mnie instynkt przetrwania... I przygody.
- masz rację... Zaraz będzie ciemno. Chodziliśmy po tym miejscu jakieś 10 minut. Ten las jakby nie miał końca. Jednak znaleźliśmy norę w drzewie. Jeśli coś tam jest...
- czekaj- zatrzymał mnie pies, gdy chciałam wslizgnąć się w dziurę. Bo tylko tak się dalo .
- Co?
Kiwnął głową i wiedziałam o co chodzi. Stanęłam za nim, gotowa do ataku. Gdy Horizon wsadził tam łapę, coś wybiegło. Ale nie zdążyłam tego złapać.
- kolacji nie będzie... Sory. - mruknęłam.
- trudno. Rano coś upolujemy...
Weszliśmy do nory. Była mała... Ale zamieściliśmy się, mimo iż byliśmy do siebie "przyklejeni".
- dobranoc. - zamknęłam oczy.
Horizon? Jakaś mała przygoda? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz