czwartek, 14 lipca 2016

Od Horizona C.D. historii Nuti

Westchnąłem patrząc z niepokojem na zegarek.
- Nie pozwolił, ale...
- Nie daj się prosić.. - spojrzała na mnie wyczekująco.
Nie mogłem odmówić. Nie tym oczom. Nie jej.
- Idziemy. - zdecydowalem szybko
- juhu! - krzyknęła
-Cii! - uciszyłem ją.
- sorki - Uśmiechnęła się.
Kiwnąłem przecząco głową i spojrzałem ku górze.
- zaraz wrócę i pójdziemy. - oznajmiłem i wyszedłem ze szpitala. Szukałem kogoś, kto nam pomoże. Roxo odpadła. Ma zbyt dobre serce by kłamać. Nie da rady. Poszedłem do mojego brata.
- Devo, musisz mi pomóc. - oznajmiłem na starcie.
Zawsze sobie pomagaliśmy. Przytaknął i obiecał pomoc.
Devo zagadał lekarzy i dopilnował by żaden z nich nie wyszedł z gabinetu. Mieli wypić kawę.
- Idziemy. Nie mogą nas widzieć. - głęboko odetchnąłem pomagając Nuti wstać. Po chwili szła obok mnie. Wyszliśmy z jaskini i udaliśmy się do najbliższego miejsca. Na Romantyczną Łąkę. Niezwykle źle mi się kojarzyła. Tyle wspomnień.. Nie koniecznie dobrych.
- Jak tu pięknie! - zachwyciła się wadera.
- Szału ni ma. - wzruszyłem ramionami.
Zaczęła w miarę możliwości biegać i tarzać się w trawie. Anorektycznie wyglądająca wadera wśród kwiatów. Uśmiechnąłem się pod nosem. W pewnym momencie spojrzała na mnie z głupią miną. Odniosłem wrażenie, że teraz dopiero przypomniała sobie o mojej obecności. Zaśmiałem się i skoczyłem obok niej. Zaczęliśmy się wygłupiać. Po chwili zmęczyła się. Usiedliśmy na przeciwko siebie. Obok mojej głowy przeleciał trzmiel. Cofnąłem pysk żeby mógł przelecieć.
- wracamy? - zapytałem patrząc w jej oczy.
Przytaknęła. Zmęczenie przy tak niskim poziomie energii organizmu dało się we znaki. W połowie drogi wziąłem ją na grzbiet.

Nuti?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz