piątek, 15 lipca 2016

Od Nuti C.D. historii Horizona

W połowie drogi, pies wziął mnie na grzbiet. Czy na prawdę jestem aż tak lekka? Jako wilk. powinnam ważyć o wiele więcej niż on...Byłam szczęśliwa, że postarał się, byśmy gdzieś poszli.
-Może po prostu pójdę już sama? Jesteśmy blisko...
- Nie. - Powiedział krótko. 
westchnęłam. Ah...pomagał mi a ja nic nie mogłam dla niego zrobić.
W końcu doszliśmy. Po cichu weszłam do jaskini i wczołgałam się na łóżko. Nagle, do jaskini wpadł lekarz.
- Gdzie byłaś?- Spytał podejrzliwie. Zauważył mnie?! Muszę coś wymyślić..
-Ja...musiałam skorzystać z...
- Okej, okej! Nie dopytuję- Zaśmiał się.- Ale następnym razem powiedz kiedy będziesz musiała wyjść.
- Dobrze, obiecuję.- Powiedziałam łagodnie. 
Gdy wyszedł, pożegnałam się z Horizonem i zasnęłam.

XxX

Obudziłam się. Było jasno, wiatr był ciepły, jak i słońce wchodzące do jaskini. Było na prawdę przyjemnie.
- Nuti? Horizon kazał przekazać, że dzisiaj nie może przyjść. Ma dużo pracy.
- Rozumiem.- mruknęłam. Ale w sunie, samotny dzień mogę poświęcić czemuś... Kreatywnemu. Ta. Ale co kreatywnego jest w leżeniu na łóżku? Co innego,gdybym była na dworze...
Skończyło się na tym, że cały dzień spędziłam na gapieniu się w ścianę. Wieczorem miałam kontrolne badania o dostałam porcję jedzenia. Na szczęście, moja waga szybko się poprawia. Po wszyatkim, nadal mi się nudziło. Było mi niewygodnie, więc mie mogłam zasnąć. Zaczęłam więc nucić kawałek jednej i kawałek drugiej piosenki. Niespodziewanie zobaczyłam Horizona, wpatrzonego we mnie z szerokim uśmiechem.
- ty to zawsze znajdziesz odpowiedni moment by się zjawić, no nie? - uśmiechnęłam się nerwowo.

Horizon? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz