- Jesteś od Naszych wrogów, prawda? Gdybym był wojownikiem, to już byś nie żyła. Niestestety jestem... kimś i nie mam uprawnień do zabijania wrogów, chyba, że w celu samoobrony.
- Co ty ze mną rozmawiasz? - spojrzała na mnie jak na głupka.
Uniosłem jedną brew.
- Teraz zgrywasz niewiniątko? Jesteś tu jako szpieg, prawda? - wbiłem w nią swój wzrok.
- Jaki szpieg? Odczep się ode mnie! - krzyknęła oburzona.
Zmierzyłem ją od góry do dołu. Była inna niż wilki z którymi mamy wojnę. Była odrobinę mniejsza niż wrogie wadery i dobrze patrzyło jej z oczu... Jak zwykle szybko podjąłem decyzję. Green Day zawsze powtarzała, że lepsza zła decyzja, niż stanie w miejscu. Po złej, możesz się czegoś nauczyć, ale gdy nic nie zdecydujesz, to ciągle stoisz w miejscu.
- Horizon. - Podałem jej łapę. - Skąd jesteś?
- Z daleka. - odpowiedziała krótko. - już tam nie wrócę.
- Wybacz, że tak na ciebie naskoczyłem. Z resztą dosłownie i w przenośni. Nasza sfora prowadzi wojnę z pobliską watahą. Myślałem, że jesteś częścią niej.
- No.. mogłeś tak pomyśleć.
- So.. Jesteś Nuti?
Przytaknęła.
- Więc czym się zajmujesz, Nuti? - zapytałem ruszając z miejsca w stronę domu Another Day.
Nuti natychmiast dotrzymała mi kroku i kontynuowała rozmowę.
Nuuuuti?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz