- Ares, ja... - zaczęłam - Nie będzie mnie przez kilka dni.
- Co? Chyba nie wracasz do...
- Do hodowli? Nie. Przez kilka dni muszę pobyć sama. Nie będzie mnie w domu, ale też nie opuszczę terenów SPG. - powiedziałam na jednym tchu.
Co teraz czułam? W zasadzie.. nic. Porażające NIC. W głębi mnie panowała pustka. Ani szczęście, ani smutek. Ani strach, ani odwaga. Okrągłe nic.
- Wrócisz?
- Niebawem. Muszę zebrać i myśli i odpocząć od.. od wszystkiego. Robię sobie taką.. samotną wycieczkę po terenie. - wyznałam, ale w myślach dodałam: "Wycieczkę do szpitala. Idziemy tam kilkoma osobami, a wracam w pojedynkę"
- Jasne. Jeśli to Ci pomoże to się nie wtrącam. Idź i odpoczywaj. - uśmiechnął się pies.
Więc poszłam. Równo o dwunastej zawitałam u progu szpitala. Przywitał mnie Alex i uśmiechnął się pokrzepiająco. Znałam ich już wcześniej. Byłam z nimi, rzecz jasna jako gość, gdy odeszła Greenie. Oni nie opuszczają mnie teraz. To było ogromne wsparcie. Border zaprowadził mnie do sali gdzie już czekała Verona.
- Po zabiegu zostaniesz przez kilka dni w szpitalu. - oznajmiła.
Ułożyłam się na stole. Wszystko się zaczęło.
Ares?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz