Przytuliła się do niego i westchnęła. Miłość jaką do niego żywiła, zasłaniała wszystkie jego niedoskonałości i niedociągnięcia.
- Jestem strasznie zmęczony. - ziewnął.
- A ja nie. Idziemy na spacer. - zadecydowała.
- Co?
- Nie miałam gdzie się zmęczyć. Cały dzień byłam w domu.
- Okay. Chodźmy. Tylko gdzie?
- Nie wiem. Wymyśl coś. - przeszła obok niego i musnęła go swoim ogonem.
Ares? Sorrki. Brak weny :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz