Okropnie się bałam. Bałam się, że to wszystko zniszczy naszą przyjaźń. mój przyjaciel objął mnie jedną łapą jednocześnie przyciągając lekko do siebie. Nasze ciała się zetknęły. Na całej mojej klatce piersiowej poczułam jego ciepło. Zamknęłam oczy napawając się tym uczuciem. Cały strach mnie opuścił. Byliśmy już tylko my. Ja i pies którego bezgranicznie kocham, któremu całą sobą ufam. Cała ta granica strachu, przyjaźni, rozpłynęła się i ulotniła gdzieś w fale. Uśmiechnęłam się szeroko. wtulając w jego sierść. Podniósł mój podbródek, tak, abym na niego spojrzała i czekał na moją reakcję. Znowu zaczęłam się do niego zbliżać, tym razem pozwalając, aby to zrobił. Chciwie zatopił usta w moich wargach, jakby bojąc się, że po raz kolejny zaraz się zatrzymam. Najpierw delikatnie i dość nieśmiało. Z czasem coraz bardziej. Przestaliśmy dopiero wtedy, gdy słońce zupełnie zaszło za horyzontem. Uśmiechnęłam się delikatnie wciąż mając zamknięte oczy. Osunęliśmy się w dół kładąc na mokrym piasku. Leżeliśmy w ciszy. Wystarczyła tylko nasza obecność.
- Lanne? - Zapytał w końcu toller
- Tak? - szepnęłam
- Boję się, że to sen. Że jutro obudzę się i nic z dzisiaj nie będzie prawdą.
- W takim razie musi nam się śnić to samo. - Mruknęłam. Teraz słowa przychodziły mi łatwo. - Ale jeśli to, co się tutaj zdarzyło nie jest prawdą, to gdy tylko się obudzę, pobiegnę do ciebie i wszystko Ci opowiem i wyznam.
- Obiecujesz?
- Przysięgam.
Niger :33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz