Chciałam żeby został, ale bardzo potrzebowałam pobyć w samotności. Ares pożegnał się, po czym wyszedł. Upewniając się, że zniknął za drzewami, poszłam w stronę miasta. Spacerem mijałam kolejne budynki. Natknęłam się na kolejne plakaty z moim zdjęciem. siadłam przy jednym i zaczęłam się uważniej przyglądać. "Zaginął pies!" - brzmiał nagłówek. Czytałam dalej: " Dnia x zaginęła nasza kochana suczka - Arrow. Jest rasy beagle. Reaguje na imię i różne komendy. (...) kto widział psa, proszę o natychmiastowy kontakt pod numer: 536-600-200 * Przewidywana wysoka nagroda! "
Westchnęłam.
- Niestety jeszcze poszukacie. - powiedziałam do samej siebie, ale w głębi serca czułam jakby moja sfora wśród ludzi to słyszała. Byłam pewna, że chcę zostać z moją nową sforą. Z Aresem. I chociaż tęskniłam za Klaudią, psami, Olivierem, to wiedziałam,że tak będzie lepiej. Czy dla nich? Nie wiem. Może to trochę egoistyczne, ale dla mnie lepiej było tak, jak w tym momencie. Kto wie co przyniesie jutro?
Wracałam do lasu. Musiałam przejść przez pasy na których zginął nasz strateg - Greenie. Przystanęłam na chwilę na chodniku i westchnęłam po raz kolejny przyjmując chwilę ciszy. Następnie wzdłuż alei drzew i prosto na polanę. Nagle znajomy beagle zatarasował mi drogę. Nie był to niestety Ares.
- Arrie? - głos Oliviera był nacechowany niezwykłą radością i na początku cudownym zdziwieniem. Tak jakby odnalazł długo wyszukiwany skarb. - Wreszcie Cię znalazłem. - powiedział niezmiennym głosem i czule mnie przytulił. Wtuliłam się w jego sierść. Dopiero teraz gdy go zobaczyłam, zrozumiałam, że jednak za nim okropnie tęskniłam. Staliśmy tak dłuższą chwilę.
- Co powie Klaudia, gdy cię zobaczy? A reszta psów?
-C-co? N-nie. Ja nie wracam.
- Myślą, że nie żyjesz! Albo trafiłaś do pseudo-hodowli! Wszyscy się o Ciebie martwili! Klaudia płakała za swoim ulubionym psem! I nasze szczeniaki! - mówiąc to podszedł do mojego brzucha.
- Nie ma w nim twoich szczeniąt. - szepnęłam, bo czułam że nie dałabym rady powiedzieć tego głośniej.
Pies nie zrozumiał. Spojrzał na mnie pytająco z obawą.
- Poroniłam. Wpadłam pod samochód. - gdy to powiedziałam, nastąpiła okropna cisza.
- Spokojnie. - szepnął mi do ucha dopiero po chwili podchodząc bardzo blisko mnie. Był wyższy tak, jak Ares, więc musiałam spojrzeć w górę, żeby widzieć jego oczy. Je też miał podobne do mojego nowego przyjaciela, ale w ślepkach Liviera brakowało tej pięknej iskry jaka towarzyszyła oczom Aresa.
- Będziesz jeszcze miała szczenięta. Jeśli nie ze mną, to z kimś innym. - uśmiechnął się. On był całkowicie podporządkowany zasadom, które obowiązywały w hodowli. - ale i tak będziemy znowu razem. Kiedyś się pobierzemy... Proszę, obiecuję, że zawsze będę Cię chronił. Po prostu chodź i pokaż się Klaudii, wtedy przestanie rozpaczać. Ja też..
Nie miałam wyjścia. Poszłam z nim.
Ares? Tera szukaj wiatru w polu. Mam nadzieję, że się popiszesz xD C:
* numer do Radia Ma ryja xDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz