piątek, 11 marca 2016

Od Arrow C.D. historii Aresa

Zmierzyłam nowo poznanego psa "złowieszczym" uśmieszkiem. Przez tą krótką chwilkę uświadomiłam sobie, że nic o nim nie wiem. Mógłby teraz mnie walnąć w tył głowy i zakopać w lesie i nikt by się tego nie spodziewał. Mimo to powoli podeszłam do mięsa. Niepewnie utkwiłam wzrok w sarnie. Zaczęłam przyrządzać jedzenie ciągle mając pod łapą kamień niezbędny do ewentualnej obrony. Życie nauczyło mnie dmuchać na zimne.

W końcu obiad był gotowy, a ja nie umarłam. Przez ten cały czas Ares pomagał mi w 'gotowaniu' i nie spuszczał ze mnie wzroku. Już nigdy w życiu nie dam się przekonać na obiad z kimś, kogo nie znam co najmniej od roku. Odetchnęłam dopiero, gdy zasiedliśmy do stołu. Uśmiech ulgi malował mi się na pysku, ale jednak nadal pozostawałam czujna.
Tak, wiem. Nie powinnam się tak zachowywać. Być może pies miał szczere zamiary, ale życie nauczyło mnie patrzeć na wszystko z dwóch, lub więcej, perspektyw.
- Smacznego. - uśmiechnął się.
- Smacznego. - odwzajemniłam uśmiech i zabrałam się za dziczyznę.

Ares? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz