- No nie wiem. - zawahałam się
Spojrzałam w oczy psa. Dobrze mu z nich patrzyło... Przekręcił prosząco głową.
- Oj.. No dobrze. - uśmiechnęłam się.
Wyglądał na zadowolonego odpowiedzią. Ruszyliśmy wolnym krokiem, a ja zaczęłam mu się ukradkiem przyglądać. Był nieco wyższy ode mnie. Może 2 - 3 centymetry. Jeśli chodzi o hodowlę, to śmiało mógłby być laureatem wystaw. Przypomniały mi się moje wystawy, gdy przed nimi byłam kąpana specjalnym wiśniowo-cynamonowym szamponem zostawiającym cudownie lśniącą i gładką sierść. W wyobraźni wykreowałam sobie ostatni taki mój wyjazd. Stałam na podium wyczuwając cudowne zapachy szamponów wmasowanych w psy stojące koło mnie. Vanillia, jabłko, brzoskwinia, moją przyjaciółkę z którą widziałam się tylko na wystawach pachnącą kwiatami wiśni. Wszystkie aromaty łączyły się ze sprzedawanymi psimi chrupkami z drobiu i pasztecikami z wapniem.
- Czym się zajmujesz? - nowo poznany pies obudził mnie z transu.
- Jestem projektantka mody, chociaż nie wiem czy słusznie.. - westchnęłam. Od razu poprzedziłam kolejne jego pytanie. - Zawsze chciałam coś w życiu więcej robić, niż malować sierść psów w kolorze drzew. Wolałabym zająć się czymś ścisłym. A ty? Co robisz? - gwałtownie ucięłam temat.
Ares?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz