poniedziałek, 22 lutego 2016

Od Mizu C.D historii Horizona

Po dość krótkiej rozmowie z Horizonem tej nocy, postanowiłam wrócić do jaskini i znowu spróbować zasnąć i teraz przyszło mi to z łatwością. Już po chwili spałam snem głębokim.

*Kilka tygodni później*

Sprawa, dotycząca nocy po imprezie nie została rozwiązana. Ale to było teraz moim najmniejszym zmartwieniem. Podczas 'naszego' (mojego i Rise) wypadu do Pyskowic zginęła matka Horizona. I tylko po to, żeby dać mi naszyjnik. Zdarzyło się to kilka dni temu, a ja nadal nie mogłam się pozbierać. Widziałam Bringa tylko raz od czasu wypadku. Ten dzień zaczął się spokojnie-jak każdy inny. Wstałam i postanowiłam w końcu wyjść z jaskini. Naszyjnik cały czas nosiłam na szyi-był dla mnie bardzo cenny. Postanowiłam udać się nad grób Green Day-do tej pory nie miałam siły, by to zrobić. Stanęłam nad nagrobkiem i pojedyncze łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
-Green Day.... Tak bardzo nam wszystkim Ciebie brakuje-spojrzałam na naszyjnik i zdjęłam go. Przybliżyłam łapę z ozdobą w ręku do grobu i odrzekłam:
-Widzisz? To on. Nie musiałaś tego robić.... A to wszystko dla naszego dobra. Byłaś naprawdę cudowną matką dla swoich szczeniąt, Green Day. Nigdy Cię nie zapomnimy, a tego naszyjnika nigdy nie zdejmę z szyi-uśmiechnęłam się smutno.
Wtem niedaleko zobaczyłam sylwetkę jakiegoś psa. Od razu go rozpoznałam-był to Horizon. Podszedł bliżej. Ja szybko nałożyłam naszyjnik na szyję. 
-Przykro mi, Horizon-powiedziałam i spuściłam wzrok.



Horizon?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz