Otarłem policzki i oddaliłem się o kilka kroków.
Usłyszałem kroki.
- Tata? - szepnąłem załamującym się głosem, gdy zauważyłem psa.
Tylko na tyle pozwolił mi obecny stan. Border wypatrzył mnie wśród drzew. - Boże! Jak Ty wyglądasz! Obraz nędzy i rozpaczy!- oczywiście te słowa zabrzmiały tylko w mojej głowie.
- Rise. - uśmiechnął się blado po czym wrócił do patrzenia na mały nagrobek.
Przez chwilę miałem wrażenie jakby był to tylko zły sen z którego zaraz obudzi mnie nie kto inny jak Greenie podając mi koszyk z jedzeniem jakie często przynosiła gdy byłem chory. Była cudowną matką.
- Zostawię Cię sam na sam, okay? - starałem się być chociaż raz dobrym dzieckiem.
Tata nic nie odpowiedział. Wolno podszedłem do bramy i czekałem.
~~Pół godziny później~~
Przypatrywałem się każdemu znakowi na niebie i wsłuchiwałem w każdy szum wiatru. Starałem się patrzeć na wszystko z dwóch stron, tak jak uczyła nas tego Green Day. Nie potrafiłem się skupić. Podszedł do mnie Alex.
- Pójdziesz ze mną? Zjemy z Heaven, Roxo i Devo obiad.
Alex? Co Ty na to?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz