Lucas zachowywał się trochę dziwnie. Lekko mnie zawstydził, gdy cały czas się na mnie patrzył...
Po dłuższej chwili zapytał:
- Heaven, to zaprowadzisz mnie do kogoś, kto mnie przyjmie?
- Wiesz... ostatnio nasza Alfa zeszła ze swojego stanowiska i nie znaleźliśmy nowego przywódcy. Mogę Cię zaprowadzić do Bet. - odpowiedziałam lekko skrępowana.
- Prowadź. - uśmiechnął się.
Zaczęłam iść w stronę jaskini Another i Gerisa, a border szedł za mną. Gdy szliśmy, panowała niezręczna cisza. Nie miałam nic do powiedzenia, Lucas pewnie też nie. Cały czas myślałam o mojej mamie, która niedawno zginęła. Od czasu jej pogrzebu nie odwiedziłam jej grobu, a miałam zamiar to dziś zrobić.
Kiedy dotarliśmy do jaskini, delikatnie zapukałam. Otworzył mi współpracownik mojego taty - Geris.
- Dzień dobry. Nie mamy jeszcze Alfy, więc przyprowadziłam do Ciebie psa, który chce dołączyć - Lucasa. - wyjaśniłam.
- Wejdź, Lucas. - uśmiechnął się w jego stronę i wszedł z nim do środka jaskini.
Minęło około 20 minut i bordery wyszły.
- Heaven, oprowadzisz Lucasa po naszej Sforze? - zapytał Beta z nadzieją w głosie.
Cicho jęknęłam. Miałam wielką ochotę to zrobić, ale musiałam postawić moją mamę na pierwszym miejscu. Nawet, jeśli już nie żyje.
- Przepraszam, ale chciałam odwiedzić grób mojej mamy... - odpowiedziałam patrząc smutnym wzrokiem na nowego psa.
Lucas również widocznie się zasmucił.
- A na pewno musisz dzisiaj? Ja muszę iść do szpitala, Another również musi się czymś zająć.. - powiedział lekarz.
- No dobrze... postaram się to zrobić jak najszybciej.
Geris uśmiechnął się i pobiegł w stronę szpitala. Ja tymczasem spojrzałam na Lucasa i bez słowa wskazałam mu drogę do pierwszego terenu, który chciałam mu pokazać.
Lucas? Przepraszam, że tak długo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz