Po jakimś czasie Roxo wyraźnie zwolniła unosząc wysoko łapy.
- Co jest? - zapytał czule jej przyjaciel.
- N-nic.. - szepnęła, bo nie chciała robić większego kłopotu. Toller zatrzymał się i spojrzał na nią.
- Widzę, że coś Ci jest. - westchnął.
- Nie.. Po prostu łapy. Nie czuję ich. - przyznała robiąc na pysku grymas.
- Pokaż. - rozkazał Niger i obejrzał zamarznięte poduszki. - Musisz się ugrzać. I to szybko. - polecił, podniósł ją i zaniósł na swoich barkach do jej jaskini. Tam rozpalił przy wyjściu ognisko i posadził zmarzniętą Lanne. Ta wzdrygnęła się od ciepła jakie nagle zaczęło ją otaczać.
-Hej, coś się jeszcze dzieje? - zapytał pies.
- Nie. -szepnęła. - Po prostu tak fajnie się mną zajmujesz, a tak dużo sprawiam Ci kłopotu. - westchnęła i spuściła łebek w dół.
- Nieprawda. - starał się ją pocieszyć. - I tak zrobiłbym postój. Jest dzisiaj bardzo zimno. - stwierdził.
-Mówisz?
- Oczywiście. - uśmiechnął się i puścił suczce 'oczko', a na jej pyszczku od razu pojawił się uśmiech.
- Zaraz pobiegniemy dalej, okay? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Jeśli chcesz, to pójdziemy.
- Chcę. - zapewniła.
- No to pójdziemy. - zaśmiał się
- Muszę pozbyć się klatki od papugi. Nie wiesz gdzie mogłabym ją zostawić? Może Pyskowice?
- A nie chcesz mieć jeszcze takiej drugiej Elanor?
- N-nie. Nie wiem. Nie. - zająknęła się.
Niger? Nie mam kooompletnie weny. :')
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz