Ostatnie słowa Frei brzmiały dziwnie. Czy to co powiedziałem było prawdziwe? Miałbym kłamać...? Po co?! Chociaż może z natłoku emocji zacząłem gadać brednie. Moje oczy były czerwone od róż (na które w wielkich ilościach ma uczulenie).
Popatrzyłem na szarą prawie bezbarwną ziemię. Scena z wczorajszego dnia pokazała się przed mymi oczami. Czy ja Ją kocham? Kochałem... nie mogłem bez niej żyć jak bez powietrza, była unikalna jak wegetarianizm u psa! Nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć... bo Freiheit nie była taka jak inne... Ona była twarda... nie wiedziałem jak zareaguje. Kochałem ją całym sercem. Była dla mnie oparciem, a kiedyś częstym powodem smutku i zmartwień... biegałem jak tylko chciała... zrozumiałem, że już wtedy ją kochałem. Patrzyłem na nią... jak zareaguje? Natłok nowych myśli... w głowie zaczęły wirować nowe zmartwienia.
Dość!
Oparłem się. Dlaczego miałbym jej nie powiedzieć prawdy, przecież ją kocham!
- Frei... nie wiem jak to przyjmiesz, ale...- chwila ciszy- tak... Kocham cię Frei całym sercem...
Cisza nastała... najgorsza część, chwila kiedy Frei analizowała... po chwili podniosła głowę... otworzyła oczy i zaczęła mówić.
Frei?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz