(Akcja tego opowiadania toczy się jeszcze przed zaginięciem Missisipi.)
Cała czwórka ryszyła do przodu. Missisipi, jak zwykle zresztą, decydowała o wszystkim i rozstawiała pozostałych po kątach. Dobrze czuła się w roli dowódcy. Niger zdziwił się, że jego siostra w ogóle pozwoliła na cokolwiek całej reszcie grupy.
- Może schowamy się w... - zaczął Młody Beta.
- Cicho! - syknęła Missisipi. - Jeszcze nas usłyszą!
Niger poczekał, aż znajdą się jeszcze dalej. Dotarli nad Staw Zakochanych. Wtedy Missisipi zarządziła napisanie pierwszego zdania.
- Dobrze... - wymruczała. - Ma ktoś jakieś pomysły? - spytała, wodząc wzrokiem po roślinach przy stawie.
- Może... 'Weźcie kamień z dna jeziora'? - zaproponował Horizon.
- Dobry pomysł. - stwierdziła Missisipi.
- Moża jeszcze dodać: 'Wejdźcie po skałach, tam jesteśmy', a potem napisać 'zmyłka'. - dorzuciła Roxo.
- Okej. Zmyłka da nam trochę czasu. Do roboty, oni zaraz tu będą! - wykrzyknęła dowodząca grupą.
Teraz sama jesteś za głośno, pomyślał Niger, jednak nie powiedział tego na głos.
Missisipi schowała zadanie, a następnie wdrapała się na górę, by zostawić zmyłkę. Później pobiegli dalej. Ustalili, że ukryją się pod skałami Fioletowej Rzeczki.
- Może schowamy się przy Wodospadzie Różka? - zasugerował Niger.
- No co ty! - oburzyła się Missisipi. - Jeszcze Rożek nas wyda!
Niger westchnął i pokręcił głową. Całe szczęście, że za już niedługo będzie dorosły i zamieszka sam.
Po drodze zachaczyli o Złoty Wodospad, Końską Plażę i fragment Odbicia zimowego. W końcu dotarli na miejsce.
Roxo? Przepraszam, że krótkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz