Greenie uśmiechnęła się szczerze i pocałowała psa.
-Wiem, ja też nie chcę, żeby dorastały. - wypowiedziała, tak jakby czytała psu w myślach co było mało prawdopodobne, ale też nie dało się ukryć tego, że suczka zna swojego partnera na pamięć.
- Heh.. Pamiętasz ich pierwszy dzień w szkole? Już wtedy dwóch nauczycieli zastrzegło się, że nie będzie długo znosić Devo i od razu będzie dostawał uwagi. - zaśmiał się pies.
- Hihi.. Jakby to było wczoraj, a to już prawie rok temu się urodziły! - nagle zmieniła temat. - Co powiesz na wycieczkę? Ja mam wolne, ty też.. ? - spojrzała na psa podejrzanie
- Bardzo chętnie. - Alex na chwilę się zawahał. Przecież jeszcze chwilkę temu chciał zamknąć ukochaną w pokoju! - Mianowicie co proponujesz? - zapytał świadom odpowiedzi.
- Park, Grrreckiego, Zielonego, D..nia! - Greenie zaakcentowała wyraźnie. Pies pocałował ją w czoło.
- Chodźmy. -przemówił czule i objął partnerkę "w pasie" ( Cii! Da się! )
W parku Alex zachowywał się co najmniej dziwnie. Co prawda TAK byli razem i TAK zajmował się Greenie ( jakkolwiek to brzmi ), ale wszędzie widział to jakiś szary ogon przemykający między drzewami, to jaskrawe oczy skryte w ciemności lub obnażone, białe kły, gdzie tak na prawdę nigdzie ich nie było! Greenie widząc miny i błądzący wszędzie wzrok bordera, który nie był skupiony na niej (!) przerwała.
- Co się dzieje? - zapytała czule z nutą obawy w jej mądrych, piwnych oczach.
Alex? Przepraszam za długość, bateria mi w telefonie siada D:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz