Lekcja niezbyt podobała się szczeniakowi. Nie podobało mu się, że Salavana chce na siłę zaprzyjaźnić Kaze i Mizu z innymi. Przynajmniej tak rozumiał jej przekaz.
Razem z Easy podszedł do małej wilczycy, która o dziwo siedziała sama.
- Hey, co się dzieje? - zapytał niepewnie.
- Czekam na Kaze. Dosyć długo go nie ma... - odpowiedziała.
Easy dobrze rozumiała Mizu. W końcu jej siostra zaginęła.
- Poszukajmy go! - powiedziała przyjaciółka Devo (przynajmniej border tak myśli, że jest jego przyjaciółką).
W trójkę pobiegli na poszukiwania swojego kolegi.
- Zostawcie mnie! POMOCY!
Devo usłyszał krzyk. Bez wahania pobiegł w jego stronę. Były tam dwa szczeniaki (prawdopodobnie ich rodzicem był Despero) i biedny Kaze.
- Zostawcie go! - border wrzasnął.
Zaraz za nim pojawiła się Easy z Mizu.
- Devo, nawet Ty go bronisz? Przecież jest WILKIEM. - odezwał się jeden ze szczeniaków.
- Co z tego, że nim jest? Ważne jest to, kim się jest, a nie jak wyglądasz.
- Widzisz, braciszku. Mówiłam, że z Devo już niczego nie da się zrobić. - odpowiedział znajomy dla bordera głos.
Dea. Kiedy border ją zobaczył, miał ochotę ją udrapać. Nienawidził jej z całego serca, odkąd walczył z nią na lekcji walk. Było to już dawno temu, jednak Devo pamiętał dokładnie, co się tam wydarzyło. Ona miała potworny ból brzucha, natomiast on złamaną łapkę.
Easy i Mizu zdezorientowane patrzyły na to, co się działo.
Mizu? Wybacz długość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz