Czas mija tak szybko... A dopiero przed chwilą Alex zdał sobie z tego sprawę.
- Jeszcze tylko kilkanaście dni! - ucieszył się Devo.
- Ale jeszcze nauka, mój drogi! - wtrąciła się Green Day.
Szczeniak zrobił głupią minę i ruszył za nią oraz swoim rodzeństwem do szkoły. Alex został sam. Znowu.
W sumie nie było mu z tego powodu żal, bo mógł sam ze sobą poukładać swoje myśli i mieć święty spokój chociaż przez tą chwilę.
"Och, dlaczego zawsze ja i Greenie musimy mieć problemy?" - szlochał w myślach.
Cały czas w myślach miał ostatnią przygodę z Greenie w Pustyni Nicości. Przez tamtą sytuację border miał wielką chęć ją zamknąć w pokoju, i żeby tam siedziała. Albo najlepiej nie pracowała jako strateg wojenny. Może wtedy wilki by przestały na nią "polować"?
Również zastanawiał się nad samą sprawą z wilkami. Już dużo razy przeszkodziły również jego szczeniakom. Czy spalenie szkoły, przerwanie wycieczki... Alex miał tego dość. Miał każdego dnia nadzieję, że następnego wojna się skończy i jego rodzina będzie bezpieczna. Ale to tylko marzenia...
No tak, szczeniaki. Zaraz dorastają. Jak oni dadzą sobie radę? Gdzie zamieszkają? Co będą robić? Czy ma stuprocentową gwarancję, że nic im nie będzie, kiedy opuszczą rodzinne gniazdo? Również nie wiedział, jak on sobie da radę bez nich. Dla niego zawsze cała piątka będzie ich maluszkami, jedynymi dziećmi, kochanymi szkrabami. Co z tego, że prawie każdego dnia Devo przynosił uwagę? Kogo by to obchodziło? W jednej chwili border zrozumiał, jak bardzo chciałby cofnąć czas.
Wrócić do czasów, kiedy Rafaello stał się jego piątym dzieckiem... Kiedy szczeniaki pierwszy raz poszły do szkoły...
Łzy zaczęły mu wypływać po pysku.
- Wróciłam! - Green Day rzekła to śpiewająco.
Przeszła do kuchni i ujrzała swojego partnera. Oczy miał zakryte łapami, jednocześnie zalane jego łzami.
- Alex... - usiadła obok niego i starła jego łzy.
- Och, Greenie... - powiedział załamanym głosem, dalej czując gulę w gardle.
Zanim coś jeszcze dopowiedział Greenie przysunęła go do siebie i mocno przytuliła. Uścisk jego partnerki sprawił, że trochę podniósł się na duchu, chociaż dalej czuł smutek. Miał dalej wyrzuty sumienia, za to, jak bardzo źle traktował czas, którego nie da się przywrócić.
Greenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz