*********************
Kolejny dzień w życiu suczki niczym nie wskazywał na to, że będzie nieudany bądź niebezpieczny. Greenie pracowała do późna dwojąc się i trojąc aby opracować idealny plan. Mimo tego wstała dość wcześnie. Wszyscy wspólnie zjedli śniadanie. Szczeniaki nie poszły do szkoły. Miały jakiś czas wolne, a z powodu pożaru tam powstałego ich mama nie chciała już nigdy puścić ich w to niebezpieczne miejsce. Dzisiaj miały razem z ich mamą odwiedzić bety. Tacie nie wolno było przeszkadzać w pracy, a przecież, gdzie Another i Geris,tam ich szczeniaki! Devo przyjaźnił się przecież z Easy, Roxolanne z Nigerem.. Tak, to będzie z pewnością najlepsze miejsce.
- Hej, Day! - Another z uśmiechem przywitała Greenie wraz z jej szczeniętami.
- Witaj, Day! - ona również uśmiechnęła się. - słuchaj, mam prośbę.. Alex poszedł już do pracy, a zapomniał ziół które wczoraj robił.. Musiałabym mu jej jakoś dostarczyć, a boję się iść z maluchami. Czy..- Aussie nie zdążyła dokończyć. Za słowa którymi Another z uśmiechem przeszkodziła suczce, Green miała ochotę ją uściskać. Suczka zawsze była taka wyrozumiała!
-Jasne, leć! Zostanę z nimi.
- Dzięki.- Greenie poruszyła pyskiem właśnie jakby wypowiedziała to słowo, chociaż tak na prawdę milczała. Mina retriverki mówiła sama za siebie: " Życzę Ci, aby spadający z Twojego serca kamień, nie urwał Ci niczego po drodze! "
Minęła minuta, może dwie, a Greenie jakby każda chwila była na wagę złota gnała przed siebie z koszykiem w pysku niczym zawodowy chart. Na środku leśnej polany zatrzymała się na chwilę. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś ją obserwuje.. Chwila nieuwagi. Popatrzyła przed siebie. Gdyby tylko obejrzała się do tyłu... Ktoś większy od niej podbiegł od tyłu i przyłożył jej do pyska liść nasączony eterem. Suczka starała się walczyć, nie wdychać oparów. Na próżno. Silniejszy przeciwnik zaczął ją dusić zmuszając do oddechu. Zaczęło jej się kręcić we łbie. Zaczęła widzieć przed sobą czarne plamy. Straciła przytomność. Nieznajomy basior zaciągnął ją w stronę lasu.
Obudziła się z potwornym bólem głowy i brzucha. Podniosła się ciężko na przednich łapach. Gdyby nie to, że strasznie była spragniona, narzekała by na bolące miejsca. Rozejrzała się dookoła. Wszędzie piasek. W dodatku niebo, podłoże i wszystko wokół miało kolor ognistej czerwieni. Suczka szybko zaczęła wyszukiwać na mapie w swojej głowie.. Gdzie jest? Olśniło ją.
- Pustynia Nicości - zaczęła recytować. - Pustynia Nicości to miejsce zakazane, nikt tam nie może przebywać. Nie ma tam niczego, oprócz ciemno-czerwonego nieba i czarnego piasku. Jest tam ciemno i nigdy nie widać słońca, nie licząc jednego dnia w całym roku. W ten dzień także nie widać słońca, ale widać dziwną kulę światła, która jest rozlazła, przypomina trochę słońce, ale w żadnym wypadku nim nie jest. W ten jeden dzień piasek tam jest czerwony, a niebo pomieszane kolorem szarym i czerwonym. - suczka zaczęła mówić coraz głośniej i z większym impetem.- Co do licha ja tu robię?!
Nie wolno nikomu przebywać w tym miejscu. Nikt jej nie znajdzie. Gdzie jest Alex i jej maluchy? Czy nic im nie jest? I dlaczego ktoś ją pozbawił przytomności.. wykorzystał.. i porzucił w środku pustyni z której nie ma wyjścia?! Zaczęła zbierać myśli będąc wciąż pod wpływem naftowego eteru. Kiwała się na boki nie mogąc wstać. Płakała i śmiała się jednocześnie, a zegar tykał..
Alex?Nie mam weny c: ale chociaż długość bez zarzutu xd jako taka :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz